Spis treści
- Wstrząsające słowa matki Tomasza Komendy. "Znowu wszystko zamietli"
- Co dalej z majątkiem Tomasza Komendy? "Muszę poznać treść testamentu"
- Ostatnie słowa Tomasza Komendy Te słowa wzruszają do łez
Wstrząsające słowa matki Tomasza Komendy. "Znowu wszystko zamietli"
Od śmierci Tomasza Komendy minęło już ponad pół roku. Niedawno matka mężczyzny, Teresa Klemańska, zdecydowała się przerwać milczenie i wprost przyznała, że wciąż nie pogodziła się ze stratą syna. W reportażu "Dużego Formatu" Gazety Wyborczej podkreśliła, że według niej najpierw 47-latka zniewolił system, a potem własna rodzina.
Kobieta zaznaczyła w reportażu, że odsuwanie Tomasza Komendy od całej rodziny Klemańskich zaczęło się niedługo po jego wyjściu z więzienia, a sama pani Teresa nie miała nawet możliwości pożegnać się ze swoim synem.
"Najgorzej tak bez słowa. Nie mówię, że ja jestem wspaniała mama, bez skaz, nie, nie, możliwe, że coś zrobiłam źle. Tylko można było powiedzieć, co źle robię"
mówiła Teresa Klemańska, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Matka 47-latka wspomniała też w reportażu dziennika, że ogromny wpływ na Tomasza Komendę mieli jego bracia. Po wyjściu z więzienia miał on aż trzy mieszkania we Wrocławiu, które w 2022 roku przepisał na najstarszego brata, Macieja.
"Tomek miał miliony, a umierał bez własnego kąta [...] Gdzie te miliony nas doprowadziły? Żal mam straszny. Do niego [najstarszego brata - przyp. red.], że mi z nim być nie pozwolił, ale też do tych prokuratorów z Łodzi
opowiada pani Teresa w reportażu.
Matka zmarłego zwróciła również uwagę, że w sprawie fałszywego oskarżenia nikt nie został skazany. Jak sama powiedziała:
"Znowu wszystko zamietli. Wypytywali, czy Tomek został zgwałcony, czy nie. Ciągle musiał wszystko powtarzać, a oni dalej go wzywali, zdenerwowany wychodził, to znowu jakieś próbki pobierali. Ile można było go męczyć? Ja stamtąd też za każdym razem zaryczana wychodziłam. Ach, na cały świat już jestem wściekła, że to się tak potoczyło"
Co dalej z majątkiem Tomasza Komendy? "Muszę poznać treść testamentu"
Teresa Klemańska bierze udział w postępowaniu w sprawie testamentu zmarłego syna. Sąd jednak odmówił kobiecie obecności na odczytaniu woli Tomasza Komendy, a stroną w tej sprawie są brat 47-latka oraz jego była partnerka, która reprezentuje czteroletniego syna mężczyzny.
"Muszę poznać treść testamentu. Nie wierzę, że Tomek nie zwrócił się do mnie, nie zwrócił się do braci, żadnego słowa nam nie zostawił. Ja nie chcę żadnych pieniędzy, nie chcę nic. Tylko chciałabym się z nim pożegnać"
podkreśla matka Tomasza, w rozmowie z dziennikiem.
Ostatnie słowa Tomasza Komendy Te słowa wzruszają do łez
W lutym 2024 roku Tomasz Komenda przegrał walkę z nowotworem. O śmierci mężczyzny poinformował m.in. jego brat.
"Z głębokim żalem informuję, iż w dniu dzisiejszym światełko życia mojego brata, po dwuletniej walce z nowotworem, zgasło"
napisał w mediach społecznościowych Gerard Komenda.
Jak informuje portal salon24.pl, to właśnie Gerard opiekował się Tomaszem w ostatnich tygodniach życia.
- Sam tego nie robiłem. Pomagała mi rodzina, przyjaciele. Mogę wszystkich zapewnić, że Tomek do ostatnich chwil był otoczony miłością i czułością
przyznał Gerard Komenda, w rozmowie z portalem.
Brat zmarłego 47-latka przekazał również za pośrednictwem portalu salon24.pl ostatnią wolę Tomasza Komendy.
"Poprosił, aby na pogrzeb nie przychodziły media. Powiedział, że nie chce, aby były tam kamery, żeby ktoś nagrywał i czerpał z tego zysk. Nie chciał kolejnej porcji cierpienia dla najbliższych. Jednocześnie prywatnie może przyjść każdy"
przyznał mężczyzna.