Dziennikarka z Wrocławia wspomina początki sprawy Tomasza Komendy
Katarzyna Kaczorowska, dziennikarka związana m.in. z Polityką, na początku 1997 roku pracowała w "Gazecie Wrocławskiej". Jak wspomina, początkowo media nie interesowały się sprawą zbrodni w Miłoszycach.
O tym, że w Miłoszycach w Nowy Rok znaleziono ciało zgwałconej i okrutnie okaleczonej, zamarzniętej 15-letniej Małgosi K. tak naprawdę poinformowało Słowo Polskie, nieistniejąca już gazeta, bodajże 4 lub 5 stycznia, w takiej niewielkiej notce. To była informacja na 1-2 tys. znaków - powiedziała PAP Katarzyna Kaczorowska.
Wkrótce sprawa nabrała jednak rozpędu. W listopadzie 1999 roku Tomasz Komenda został przesłuchany jako świadek, natomiast w kwietniu 2000 roku zatrzymano go i postawiono zarzuty. W pierwszej instancji został skazany na 15 lat więzienia, w 2004 roku zaostrzono wyrok do 25 lat. Jak wspomina Kaczorowska, "dowody, które miały być przytłaczające, to dowód osmologiczny czapki i odcisk zębów; one przesądziły o tym wyroku skazującym". Jednakże - jak mówi dziennikarka - pamięta reakcje środowiska dziennikarskiego i "praktycznie oczekiwania, że on będzie skazany".
"Potem przez lata co jakiś czas wracała do mnie taka myśl, że on siedzi tyle lat, a wiadomo, że sprawców było kilku. I nikt nie jest w stanie wydobyć od niego informacji, kto jeszcze. (...) Bo wiadomo było, że sprawa idzie do przedawnienia, a nie ma pozostałych sprawców, których było co najmniej dwóch" - podkreśliła dziennikarka.
Tomasz Komenda został uniewinniony przez Sąd Najwyższy w 2018 roku. Do tej pory nikt nie poniósł odpowiedzialności za to, że niewinny człowiek spędził 18 lat w więzieniu.
Wszelkie wątpliwości, które były, nie zostały rozstrzygnięte na jego korzyść. Mowa tutaj oczywiście o tym wątku, że przyjechał autobusem PKS-u do Miłoszyc wtedy, kiedy nie było tam PKS-u. Sąd to zignorował. Prokuratorzy, którzy wnosili akt oskarżenia byli przekonani co do słuszności swoich działań. Policjanci, którzy jak twierdził Tomasz Komenda wymuszali na nim zeznania nie poniosą odpowiedzialności, bo prokuratura umorzyła postępowanie w grudniu ubiegłego roku. Nie poniesie odpowiedzialności nikt z więzienia, a Tomasz Komenda twierdził, że był bity i gwałcony - zaznaczyła dziennikarka.
Tomasz Komenda nie żyje. 46-latek zmagał się z chorobą nowotworową
Po uniewinnieniu Tomasza Komendy, w tej sprawie skazano dwóch mężczyzn. Obaj do końca przekonywali, że są niewinni.
"Pojechałam na rozprawę do Sądu Najwyższego - i powiedziałabym, że tak jak Małgosia krzyczy z takim wyrzutem sumienia pokazującym nieudolność i brak chęci wyjaśnienia sprawy, tak Tomasz Komenda jest wyrzutem sumienia, jak działa system, jeżeli chcemy kogoś skazać" - powiedziała Kaczorowska.
Jej zdaniem, w sprawie wciąż jest wiele niewiadomych.
Tomasz Komenda zmarł w wieku 46 lat, zmagał się z chorobą nowotworową. O jego odejściu poinformował w środę, 21 lutego, dziennikarz TVN Grzegorz Głuszak.