Biznes na L4. Jak działał proceder?
Z ustaleń śledczych wynika, że lekarka prowadziła swój proceder przez blisko półtora roku, od marca 2020 do sierpnia 2021 roku. W swoich prywatnych gabinetach w Zgorzelcu i Sieniawce miała wystawić łącznie 168 fałszywych orzeczeń o niezdolności do pracy. Jej "klientami" byli głównie Polacy zatrudnieni na terenie Czech. Procedura była niezwykle prosta - wszystko załatwiano zdalnie, bez jakiejkolwiek konsultacji medycznej.
- Nieprawidłowości dotyczą okresu, od marca 2020 roku do 20 sierpnia 2021 roku, kiedy lekarz psychiatra, w prywatnym gabinecie lekarskim w Zgorzelcu i Sieniawce, wystawiła dla 168 obywateli polskich, zatrudnionych na terenie Republiki Czeskiej, poświadczające nieprawdę orzeczenia o ich niezdolności do pracy. Zainteresowani kontaktowali się z oskarżoną telefonicznie lub poprzez wiadomości tekstowe , podawali jej swoje dane konieczne do wystawienia zwolnienia lekarskiego, okres, na jaki chcieli je otrzymać oraz kraj zatrudnienia. Uzgadniali z nią także termin i miejsce odbioru tego zaświadczenia
- opisuje Ewa Węglarowicz-Makowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Potem osoby te odbierały dokument od lekarki, płacąc lekarce za wystawione zwolnienie lekarskie, od 100 do 200 zł. Osoby te nie były przez nią badane, ani konsultowane."
Fortuna na fałszywych zwolnieniach. Znamy kwotę!
Dzięki sprzedaży "lewych" zwolnień lekarka miała zarobić pokaźną sumę. Prokuratura dokładnie wyliczyła korzyść majątkową, jaką osiągnęła oskarżona.
- Z ustaleń śledztwa wynika, że oskarżona działając w wyżej opisany sposób, osiągnęła korzyść majątkową, w łącznej kwocie 54 090 zł
- czytamy w komunikacie.
Co istotne, lekarka nie wypierała sięzarzucanych jej czynów. Jak potwierdza prokuratura, kobieta przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Postępowanie prowadziła Komenda Miejska Policji w Jeleniej Górze, a nadzór sprawowała Prokuratura Okręgowa. Skala zgromadzonych dowodów jest imponująca.
- W śledztwie zgromadzono obszerny materiał dowodowy, liczący łącznie ponad 34 tomy akt oraz kilkadziesiąt tomów załączników. Przesłuchano charakterze świadków blisko 443 osoby
- dodaje rzeczniczka.
Teraz o losie lekarki zadecyduje sąd. Za poświadczanie nieprawdy w dokumentach w celu osiągnięcia korzyści majątkowej grozi jej surowa kara.
- Przestępstwo poświadczenia nieprawdy w dokumentach zagrożone jest karą pozbawienia wolności w wymiarze od 1 roku do 10 lat
- podkreśla Ewa Węglarowicz-Makowska
Polecany artykuł: