Finał LKE. Spokojnie pod stadionem, gorąco w centrum Wrocławia
Na trzy godziny przed rozpoczęciem finałowego starcia Realu Betis z Chelsea pod Stadionem Miejskim we Wrocławiu pojawili się już pierwsi kibice obu drużyn. Choć atmosfera jest jeszcze względnie spokojna, miasto żyje finałem europejskich rozgrywek. Fani z Anglii, Hiszpanii, ale także z Polski, Norwegii czy Czech fotografują się i kupują pamiątki, czekając na wielki mecz.
"Byli już kibice z Norwegii, Czech i Polacy. Oczywiście też Hiszpanie i Anglicy. Takiego większego ruchu spodziewamy się bliżej godziny rozpoczęcia meczu"
– mówi jedna z ekspedientek sprzedających klubowe gadżety.
Emocje w centrum miasta. Policja musiała interweniować
Wrocławski Rynek tętni życiem już od wtorku. To właśnie tam zorganizowano strefy kibica, a puby i restauracje wypełniły się fanami w klubowych barwach – przeważają zielono-białe szaliki Betisu, ale również niebieskie barwy Chelsea są doskonale widoczne.
Zabawa jednak nie wszędzie miała pokojowy przebieg. W centrum doszło do kilku incydentów z udziałem kibiców, w tym rzucania krzesłami i butelkami. Policja użyła granatów hukowych i armatki wodnej, by rozdzielić agresywne grupy fanów.
Jak poinformował rzecznik dolnośląskiej policji, aspirant sztabowy Łukasz Dutkowiak, służby są gotowe na każdą ewentualność, a okolice stadionu oraz centrum miasta są odpowiednio zabezpieczone. Imprezę obsługuje ponad 2 tysiące funkcjonariuszy, wspieranych przez policjantów z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.
W najbliższych godzinach można spodziewać się, że tłumy kibiców ruszą w stronę stadionu oraz przygotowanych stref kibica. Co ważne – władze miasta zdecydowały o podziale: osobne strefy przygotowano dla Hiszpanów i Anglików, co ma na celu zminimalizowanie ryzyka kolejnych starć.
Mimo wcześniejszych burd, organizatorzy mają nadzieję na sportowe święto i pozytywne zakończenie piłkarskiego wieczoru we Wrocławiu. Pierwszy gwizdek finału Ligi Konferencji UEFA zaplanowano na godzinę 21:00.
Źródło: PAP.
