Złoty pociąg 2025. Warunkowa zgoda nadleśnictwa
Legenda złotego pociągu, który pod koniec II wojny światowej miał zniknąć w lasach niedaleko Wałbrzycha, od kilku miesięcy rozpala wyobraźnię. Grupa poszukiwawcza "Złoty Pociąg 2025" ogłosiła, że jest coraz bliżej odkrycia. Jak udało nam się dowiedzieć, Nadleśnictwo Świdnica faktycznie wydało zgodę na prace w lesie. Nadleśniczy Jerzy Zemlik w rozmowie z Radiem Eska potwierdza, ale jednocześnie tonuje nastroje.
- Wydaliśmy warunkową częściową zgodę na prowadzenie prac. Z tego, co wiem, potencjalni wnioskodawcy mobilizują siły i załatwiają dalsze tematy związane z procedowaniem kolejnych zgód i na tym sprawa na tę chwilę stanęła
- mówi nadleśniczy.
Poszukiwania złotego pociągu tylko "ręcznymi urządzeniami"
Zgoda, którą otrzymali poszukiwacze, dotyczy jedynie pierwszego etapu prac i jest obwarowana licznymi warunkami. Teren poszukiwań to obszar chroniony, dlatego nadleśnictwo wyznaczyło jasne granice. Chodzi przede wszystkim o to, by nie naruszyć cennego przyrodniczo ekosystemu.
- Obszar poszukiwawczy wynosi do około pół hektara, na tej powierzchni grupa ma zgodę na to, żeby dokonywać poszukiwań z wykorzystaniem ręcznych urządzeń elektronicznych oraz ręcznych bardzo prostych narzędzi takich jak łopatki, saperki, szpadle, po to tylko, żeby w żaden sposób nie uszkodzić roślinności ani korzeni drzew. To ma być zrobione w taki sposób, który zapewni trwałość szaty roślinnej”
- wyjaśnia nam Jerzy Zemlik.
Co więcej, każda aktywność grupy w lesie musi być pod ścisłą kontrolą.
- Każde wejście na grunt musi być zgłaszane do nadleśnictwa. Oczywiście poszukiwania urządzeniami ręcznymi muszą być zgłaszane do nadleśniczego. My musimy mieć nad tymi badaniami absolutną kontrolę i nadzór. Musimy też na bieżąco monitorować postęp i to, co się na tym gruncie dzieje
- dodaje nadleśniczy.
Odkopanie złotego pociągu? "To może potrwać długie miesiące, jak nie lata"
Poszukiwacze z grupy "Złoty Pociąg 2025" mają ambitny, czteroetapowy plan, który zakłada m.in. odwierty i ostatecznie odkopanie wzniesienia. Jednak na inwazyjne prace, które wiążą się z głęboką ingerencją w grunt, będą musieli jeszcze długo poczekać. Procedura jest skomplikowana i czasochłonna.
- Każda ingerencja związana jest z wyłączeniem gruntu leśnego z produkcji, a więc na to musi być szereg zgód, takich jak aprobata nadleśnictwa, zgoda dyrekcji regionalnej, generalnej i na samym końcu Ministra Środowiska. To może potrwać nie tygodnie, a długie miesiące jak nie lata, wszystko zależy od tego jak sprawnie nastąpią procesy administracyjne w innych instytucjach
- tłumaczy nadleśniczy Zemlik.
Tajemniczy poszukiwacz i radiestezja. W co wierzy grupa "Złoty Pociąg 2025"?
Mimo biurokratycznych przeszkód, poszukiwacze są pewni , że w lasach niedaleko Wałbrzycha są ukryte wagony. Na czele grupy stoi tajemniczy mężczyzna, który wciąż pragnie pozostać anonimowy. Niedawno na łamach Eska.pl pisaliśmy o tym, że spotkał się on ze znaną dziennikarką Joanną Lamparską, której pokazał wytypowane przez siebie miejsce.
- M. jest pewien swojego odkrycia i twierdzi, że w tunelu znajdują się trzy wagony (i wcale nie z wiadomym sztabkami), a nie złoty pociąg. Miejsce ukrycia wytypował używając metod radiestezyjnych
- napisała Lamparska na Facebooku.
Szef grupy jest przekonany o skuteczności tej metody, choć w środowisku naukowym jest ona uznawana za pseudonaukową.
- Uprzedzając pytania, radiestezja to fizyka, jest ona jedynie nierozpoznana i nieopisana, ponieważ samo badanie zjawiska jest trudne. (…) Żadne urządzenie elektroniczne na dzień dzisiejszy nie ma szans rywalizować, żadne urządzenie nie jest w stanie tak głęboko ‘zajrzeć’ pod ziemię jak radiesteta i to jest piękne, że maszyna jeszcze nie pokonała człowieka
- napisał w mediach społecznościowych szef zespołu „Złoty Pociąg 2025”.
Jaki jest plan poszukiwaczy? "Dotarcie do prawdy historycznej"
Grupa jasno komunikuje, że jej celem nie jest bogactwo, a odkrycie prawdy historycznej. W oświadczeniu podkreślają, że są pewni swojego znaleziska i chcą doprowadzić sprawę do końca.
- Szanowni Państwo! Jako zespół "Złoty Pociąg 2025" założyliśmy sobie jeden cel! Dotarcie do prawdy historycznej! Nie do sławy, do pieniędzy, czy zaszczytów - to tylko tło tej całej historii. (...) My swoje badania wykonaliśmy i wynik nie pozostawia wątpliwości. Pozostaje nam tylko wykonać badania potwierdzające, metodami, z którymi nikt już nie będzie mógł dyskutować
- czytamy w komunikacie grupy.
Co może skrywać "złoty pociąg"? Legenda wciąż żywa
Legenda głosi, że zaginiony skład był wypełniony kosztownościami, m.in. złotem III Rzeszy, dziełami sztuki zrabowanymi w Polsce i ZSRR oraz tajnymi dokumentami. Nic dziwnego, że temat budzi ogromne emocje, co widać w komentarzach w sieci.
- Mocno kibicuje! Bardzo mnie ten temat ekscytuje! Wypatruje przełomowych newsów. Mocno trzymam kciuki i życzę powodzenia!
- pisze jeden z internautów.
Nadleśniczy Jerzy Zemlik zauważa, że podtrzymywanie zainteresowania opinii publicznej jest w interesie poszukiwaczy, ponieważ dalsze prace będą wymagały ogromnych nakładów finansowych.
- Oczywiście w interesie wnioskodawców (...) jest to, żeby opinia publiczna, media i potencjalni sponsorzy w to wierzyli i byli o tym przekonani, bo to się wiąże też z gromadzeniem bardzo dużych środków, które na ten cel w przyszłości będą musiały być wydatkowane.
Na razie jednak na spektakularne odkrycie musimy poczekać.
- Na razie w lesie jest bez zmian – dodaje na koniec nadleśniczy.