- 17-letni student Politechniki Wrocławskiej nie może zamieszkać w akademiku z powodu wieku, co jest efektem ubocznym reform edukacji.
- Uczelnia tłumaczy decyzję "ustawą Kamilka", która zaostrzyła przepisy dotyczące bezpieczeństwa małoletnich.
- Rodzina obawia się, że brak miejsca w akademiku i wysokie koszty wynajmu mogą zmusić studenta do rezygnacji ze studiów.
- Czy nowe przepisy skutecznie chronią młodych, czy raczej utrudniają im start w dorosłe życie i dostęp do edukacji?
Wydawało się, że najtrudniejsze już za nim - zdana matura i indeks prestiżowej uczelni w kieszeni. Niestety, dla 17-letniego studenta Politechniki Wrocławskiej prawdziwe schody zaczęły się dopiero po rekrutacji. Okazało się, że przez swój wiek nie może on zamieszkać w akademiku. O sprawie poinformowała redakcja TVN24, z którą kontaktowała się matka młodego mężczyzny.
Sytuacja, choć wydaje się absurdalna, jest efektem ubocznym reform edukacji. Obniżenie wieku szkolnego i likwidacja gimnazjów sprawiły, że coraz więcej młodych ludzi kończy liceum, nie mając jeszcze ukończonych 18 lat.
"Na sytuację wpłynęła też ustawa o likwidacji gimnazjów. Zamiast dziewięciu lat nauki, sześciu w szkole podstawowej i trzech w gimnazjum, syn uczył się osiem lat w szkole podstawowej. Poszedł do liceum, mając 13 lat. Ustawy, które teoretycznie miały mu pomóc, odcinają mu drogę na studia" - uważa matka 17-latka, cytowana przez TVN24.
Zderzenie z murem, czyli problem niepełnoletności
Rodzice studenta próbowali interweniować na uczelni. Chcieli złożyć pisemne upoważnienie, które pozwoliłoby synowi samodzielnie ubiegać się o miejsce. Niestety, spotkali się z odmową.
"Próbowaliśmy z mężem wnioskować o miejsce dla syna w akademiku, ale pojawiła się informacja, że jako osoba nieletnia nie może wnioskować. Oczywiście kontaktowaliśmy się z dziekanatem. Wysłaliśmy maila z pytaniem, czy jako rodzice moglibyśmy napisać dla niego upoważnienie, ale nie udało się" - relacjonuje kobieta.
Uczelnia zaproponowała rozwiązanie, ale jest ono obarczone dużą niepewnością. Student będzie mógł ubiegać się o zakwaterowanie dopiero po uzyskaniu pełnoletności, czyli po 20 października. Wtedy rusza drugi nabór, jednak rodzina obawia się, że wolnych miejsc będzie już jak na lekarstwo.
Uczelnia tłumaczy: to przez "ustawę Kamilka"
Politechnika Wrocławska podkreśla, że jej decyzja nie jest złą wolą, a koniecznością dostosowania się do obowiązującego prawa. Chodzi o tzw. ustawę Kamilka, która weszła w życie w 2023 roku i zaostrzyła przepisy dotyczące bezpieczeństwa małoletnich.
"W zeszłym roku w Polsce weszła w życie tzw. ustawa Kamilka, która nałożyła między innymi na nas, jako uczelnię, pewne obostrzenia. W tym momencie nie możemy zakwaterować osób niepełnoletnich w naszych akademikach" - informuje Andrzej Charytoniuk z działu komunikacji Politechniki Wrocławskiej. Jak dodaje, ostatni dzień kwaterowania w pierwszej turze to 6 października. Każdy, kto kończy 18 lat później, musi czekać.
Uczelnia zapewnia jednak, że nie zostawia studentów na lodzie i zachęca do kontaktu z Działem Pomocy Socjalnej tuż po urodzinach. "W każdy poniedziałek odbywa się weryfikacja - sprawdzamy, czy ktoś zrezygnował lub czy zwolniło się jakieś miejsce w akademiku. Wtedy można się ubiegać o takie miejsce. Z doświadczenia wiemy, że miejsca regularnie się pojawiają" - uspokaja Charytoniuk.
Widmo rezygnacji ze studiów
Dla rodziny 17-latka perspektywa czekania jest niezwykle stresująca. Alternatywą dla akademika jest wynajem pokoju lub mieszkania na wolnym rynku, co we Wrocławiu wiąże się z ogromnymi kosztami. Matka studenta nie ukrywa, że w skrajnej sytuacji może to oznaczać koniec marzeń o studiach.
"Obecnie mamy do wyboru albo rezygnację ze studiów, albo samodzielne wynajęcie mieszkania. Musimy szukać mu mieszkania i udawać, że go pilnujemy. Oczywiście rozumiem stanowisko Politechniki Wrocławskiej, ale obawiam się, że niektórzy będą musieli po prostu zrezygnować ze studiów" - podsumowuje z goryczą.
