Zbierali pieniądze na leczenie glejaka, który nie istniał. Jest akt oskarżenia

i

Autor: KWP Wrocław

Dolny Śląsk

Zbierali pieniądze na leczenie glejaka, który nie istniał. Jest akt oskarżenia

2025-04-07 9:21

Prokuratura oskarża Grzegorza P. i Joannę P. o oszustwo. Mieszkaniec gminy Strzelin na Dolnym Śląsku symulował glejaka i wyłudził ponad pół miliona złotych od przeszło 3 tysięcy darczyńców. Mężczyzna przyznał się do winy, jego żona nie.

Ten szokujący proceder trwał od maja 2018 roku do kwietnia 2024 roku. Małżeństwo Justyny P. i Grzegorza P. zostało właśnie oskarżone o wyłudzenie ponad 500 tysięcy złotych od darczyńców, poprzez zorganizowanie fałszywej zbiórki na leczenie rzekomego guza mózgu u Grzegorza P. Sprawa zbulwersowała opinię publiczną, a oszustwo wyszło na jaw po długim śledztwie.

Oszustwo na "chorego na raka". Jak to się zaczęło?

- W toku śledztwa ustalono, że Grzegorz P. symulował chorego na glejaka, przygotował dokumentację medyczną mającą to uwiarygodnić, a następnie wspólnie z Joanną P., wprowadzili w błąd pokrzywdzonych co do stanu jego zdrowia i w ten sposób uzyskiwali środki pieniężne z organizowanych zbiórek na portalu www.pomagam.pl i  przez Stowarzyszenie ze Strzelina oraz przyjmując bezpośrednie wpłaty na założone rachunki bankowe

– przekazuje Karolina Stocka-Mycek, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Grzegorz P. oskarżony jest również o sfałszowanie dokumentacji, w tym medycznej. Mężczyzna w perfidny sposób wykorzystał ludzką empatię, na jednym ze zdjęć dołączonych do zbiórki pozował ze swoją 5-letnią córką.

- Wiecie że gdyby każda osoba z grupy wpłaciła jedynie 17 zł to suma by już była? A Grzesiek mógłby spokojnie skupić się leczeniu? Prawda jest taka że stres w jakim teraz żyjemy to żadnej terapii nie służy bardzo, bardzo potrzebujemy 2098 wpłat po 17 zł albo tylu zakończonych sukcesem na taką sumę aukcji. Nie zostawiajcie nas samych. Walka z chorobą jest wystarczająco trudna bez koszmaru zbiórki i martwienia się o pieniążki

– napisała w kwietniu 2024 roku tuż przed zatrzymaniem przez policję żona Grzegorza P. na Facebooku.

Nawet, gdy administracja pomagam.pl zablokowała fałszywą zbiórkę pieniędzy, Grzegorz P. twierdził, że musi przesłać tylko potrzebną dokumentację, a żona żaliła się, że wylał się na nich hejt i strasznie to ich dotknęło.

W toku śledztwa ustalono, że Grzegorz P. i Joanna P. oszukali co najmniej 3055 osób. Łączna kwota wyłudzonych pieniędzy przekroczyła aż 500 tys. złotych. Darczyńcy, w dobrej wierze, przekazywali pieniądze na leczenie mężczyzny, który – jak się okazało – nigdy nie chorował na raka. Wiadomo też, że organizowane były również internetowe aukcje.

Grzegorz P. przyznał się do winy, jego żona nie

Jak poinformowała rzecznik prokuratury, na etapie postępowania przygotowawczego Grzegorz P. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i szczegółowo opisał okoliczności związane z oszustwem.

- Natomiast Joanna P. nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i wskazała, że była przekonana, że jej mąż jest ciężko chory i dlatego pomagała w organizowaniu środków pieniężnych na jego leczenie

– przekazuje Karolina Stocka-Mycek

Grzegorzowi P. i Joannie P. grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego we Wrocławiu, gdzie zapadnie wyrok w tej bulwersującej sprawie.

6 miast na Dolnym Śląsku, które przeniosą nas w czasie. Te miejsca zobacz koniecznie