Wrocław. Szczur wybiegł prosto na mnie. Na Nadodrzu gryzonie zrobiły sobie podziemne mieszkanka

i

Autor: Google Maps/pixabay.com zdj. ilustracyjne

Wrocław

Wrocław. "Szczur wybiegł prosto na mnie". Na Nadodrzu gryzonie zrobiły sobie podziemne mieszkanka

2024-07-30 14:48

Szczury we Wrocławiu nie dają o sobie zapomnieć. Tym razem na biegające po podwórkach gryzonie zwrócili uwagę mieszkańcy Nadodrza. Ich zdaniem szczury dosłownie buszują po drogach, m.in. przy ul. Ołbińskiej.

O tym, że szczury to koszmar mieszkańców Wrocławia piszemy od dawna. Co rusz pojawiają się kolejne historie ludzi, którzy opisują swoje spotkania z gryzoniami na podwórkach, przy śmietnikach, w piwnicach, a nawet w łazienkach. Na początku roku pisaliśmy o mieszkance wrocławskiego Szczepina, u której szczur buszował w rurze odpływowej od toalety. Gryzoń próbował wejść do muszli klozetowej, ale w ostatniej chwili mieszkanka spuściła wodę w toalecie.

Takich koszmarnych sytuacji jest znacznie więcej. Mieszkańcy Wrocławia dzielą się nimi na grupach w mediach społecznościowych.

„Pomiędzy piętrami w domu biegają szczury. Gryzą i drapią sufit. Boję się, że pogryzą kable. Czy ktoś może polecić usługę przeprowadzenia skutecznej deratyzacji lub coś takiego w okolicach Słowianskej?” - to tylko jedna z wielu próśb na grupie związanej z Nadodrzem.

Szczury szaleją we Wrocławiu. „Wybiegł prosto na mnie”

Ostatnio o swoim problemie napisała mieszkanka jednej z kamienic przy ul. Ołbińskiej.

„Gdzie zgłosić problem ze szczurami, tak żeby ktoś się tym zajął na poważnie? Chodzi o podziemne nory. Jest sporo dziur od ulicy jak i od podwórka przy ul. Ołbińskiej i szczury mają tam swoje podziemne mieszkanka. Dziś wieczorem miałam nieciekawe spotkanie bliskiego stopnia, gdzie szczur wybiegł prosto na mnie” – pisze mieszkanka i zaznacza, że sprawa zgłoszona była do administracji już wcześniej, jednak problem znów się pojawił.

Warto przy tym pamiętać, że problem szczurów trzeba zgłaszać do zarządcy, jeśli jest to kamienica wspólnotowa. W przypadku kamienicy gminnej, w której żadne mieszkanie nie jest wykupione należy kontaktować się z Zarządem Zasobu Komunalnego ([email protected]).

W komentarzach mieszkańcy piszą, że deratyzację należy powtarzać, bo szczury szybko odbudowują populację, a winę za obecny stan ponosi w dużej mierze społeczeństwo.

„Tak naprawdę sami jako społeczeństwo jesteśmy sobie winni. Otwarte śmietniki, śmieci walające się po ulicach. To pożywka dla szczurów. Ile byśmy nie deratyzowali zawsze w takich warunkach będą.” - przyznaje jedna z osób.

O biegających szczurach po podwórkach piszą też lokatorzy z rejonu ul. Trzebnickiej, którzy boją się podchodzić do osłon śmietnikowych. „Biegają całymi stadami” - czytamy. Problem jest też przy ul. Ptasiej oraz przy ul. Reja. „Strach wyrzucać śmieci lub iść do paczkomatu..” - pisze internauta.

Ważna jest regularna deratyzacja

- W całym Wrocławiu problem jest ten sam. Szczury są zarówno na nowych, jak i starych osiedlach. Niestety, duża w tym wina samych mieszkańców, którzy wyrzucają odpady pod okna, na trawniki, a śmietniki z niezamkniętą klapą są przepełnione jedzeniem – mówi nam Krzysztof Nawój z firmy deratyzacyjnej Nasta we Wrocławiu.

Jak zaznacza, potrzebny jest stały monitoring miejsc, w których buszują szczury. W wielu przypadkach jedna deratyzacja nie wystarczy. Gryzonie pojawiają się regularnie. Najgorsze miejsca, w których jest zatrzęsienie szczurów to oczywiście stare zaniedbane kamienice i zabrudzone podwórka, na których rozrzucane są odpady, ale także okolice marketów i wrocławskiego rynku, gdzie znajdziemy wypchane jedzeniem kontenery.

- Jeśli jest problem ze szczurami to trzeba walczyć do skutku. Niekiedy trzykrotna deratyzacja nie pomoże. Są miejsca, w których jesteśmy co 3-4 dni, dokładamy preparaty, a walka trwa miesiącami – mówi pan Krzysztof.

Utrudnieniem w zwalczaniu szczurów we Wrocławiu, jak podkreśla, jest potężna sieć kanałów, w tym starych piwnic, kanałów burzowych. Do tego część mieszkańców, która przyczynia się do rozwoju populacji gryzoni. - Wyrzucanie resztek jedzenie pod okna to standard, do tego nie zamykanie okien od piwnic – wylicza nasz rozmówca.

Kary za brak deratyzacji

Na koniec trzeba pamiętać, że miasto wyznaczyło obszar obowiązkowej deratyzacji. To m.in. centrum Wrocławia (np. na terenie ograniczonym rzeką Odrą, mostem Milenijnym, ul. Milenijną, ul. Na Ostatnim Groszu).

- Właściciele nieruchomości, którzy nie wykonują obowiązków określonych w regulaminie, podlegają karze grzywny, która może wynieść do 500 zł zgodnie z Kodeksem postępowania w sprawie o wykroczenia. Grzywny w drodze mandatu karnego nakłada Straż Miejska Wrocławia – czytamy w komunikacie Urzędu Miejskiego we Wrocławiu.

Gdzie na urlop w sierpniu? Najtańsze słoneczne kierunki z Polski, ceny lotów

Quiz. 10 zdjęć z Wrocławia. Rozpoznasz te miejsca? Liczy się każdy szczegół

Pytanie 1 z 10
Na początek łatwizna. Na zdjęciu widzimy:
Na początek łatwizna. Na zdjęciu widzimy: