Koszmar we wsi niedaleko Głogowa. Mężczyzna więził i gwałcił kobietę przez kilka lat

i

Autor: pixabay.com/Google Maps zdj. ilustracyjne

Dolny Śląsk

Więził ją i znęcał się nad nią przez 4 lata. Dlaczego Małgorzata spod Głogowa nie prosiła o pomoc?

2024-09-05 10:06

Dramatyczna historia 30-letniej Małgorzaty spod Głogowa zszokowała całą Polskę. Kobieta przez swojego oprawcę, Mateusza J., była więziona, bita i gwałcona. Zachowanie pokrzywdzonej przeanalizował wiktymolog, prof. Brunon Hołyst. Stwierdził on, że ofiara nie prosiła o pomoc, bo była aż do tego stopnia zmanipulowana i posiadała "pewne cechy osobowości".

Dlaczego więziona 30-latka spod Głogowa nie prosiła o pomoc?

Historia kobiety więzionej w piwnicy jednego z domów we wsi Gaiki pod Głogowem zszokowała całą Polskę. 30-letnia Małgorzata przez 4 lata żyła w piwnicy pod zamknięciem, gdzie była głodzona, bita i gwałcona przez 35-letniego mężczyznę. Mateusz J. trafił w ręce policji, a obecnie przebywa w areszcie. Grozi mu od 5 do 25 lat pozbawienia wolności. 

Radio ZET o sprawie 30-latki postanowiło porozmawiać z profesorem Brunonem Hołystem, znanym wiktymologiem. Zdaniem 93-latka, sprawca w pełni świadomie za cel wybrał sobie akurat Małgorzatę.

"Wybrał sobie ofiarę o pewnych cechach osobowości. Są osoby słabe, podatne i bezbronne. Do takich należała ofiara mężczyzny"

- twierdzi Brunon Hołyst.

Jak podaje głogowska prokuratura, 30-latka przez ostatnie 4 lata przechodziła przez prawdziwe piekło. Mateusz J. nie tylko ją głodził, ale także bił, dusił, szarpał, wykręcał jej ręce, ciągnął ją za włosy i wielokrotnie gwałcił. 

"Dlaczego kobiety bite i dręczone przez mężów lub partnerów ich nie opuszczają? Powodem często są kwestie finansowe czy uczuciowe. Kobieta jest przekonana, że nie poradzi sobie bez mężczyzny lub uważa, że mimo przemocy, jakiej doświadcza, jest kochana"

- mówi Brunon Hołyts.

Rodzice Mateusza J. to "radykalni egoiści"?

Zdaniem Brunona Hołtysa, bulwersujące jest też zachowanie rodziców oprawcy. Mieszkali oni tuż obok budynku, w którym przetrzymywana była ofiara mężczyzny.

"Zachowanie rodziców Mateusza J. jest porażające. Oni musieli wiedzieć, co się dzieje. Teraz okazują solidarność rodzinną. Lepiej nic nie mówić niż zaszkodzić synowi."

- mówi Hołyst..

Wiktymolog zwraca również uwagę na bierność sąsiadów, którzy utrzymują, że nie wiedzieli nic o rozgrywającym się kilka kroków obok dramacie. 

"Ludzie nie chcą podejmować akcji interwencyjnych, jeżeli to nie narusza ich interesu. To jest radykalny egoizm"

- podsumowuje Brunon Hołyst.

Z takim podejściem nie do końca zgadzają się mieszkańcy wsi Gaiki, którzy są zbulwersowani zarzutami w ich stronę. 

"Nic mnie tak nie zdenerwowało, jak jakiś psycholog, co się mądrzył w telewizji i mówił, że my jesteśmy współwinni. Że na pewno coś słyszeliśmy. A proszę zobaczyć, jakie to są mury. To okienko jest od środka zamurowane. Co mieliśmy zobaczyć albo usłyszeć? To niedorzeczne."

- opowiadała pani Barbara w rozmowie z Onetem.

Warto przypomnieć, że Mateusz J. najpewniej dalej nie zostałby zatrzymany, gdyby zastraszona kobieta nie odważyła się opowiedzieć lekarzom o rozgrywającym się w jej życiu dramacie. Kobieta w przeszłości trafiała już do szpitali, gdzie nie potrafiła się przełamać i poprosić o pomoc. Obecnie 30-letnia Małgorzata opuściła już szpital.

Spalił partnerkę z miłości