We wtorek doszło do drugiego w ciągu tygodnia wypadku na zboczu Śnieżki. Czeska turystka tym razem ześliznęła się trzysta metrów z Drogi Jubileuszowej do doliny rzeki Łomniczki. Nic się jej nie stało i samodzielnie zeszła pieszo do Karpacza.
Tydzień wcześniej ze zbocza Śnieżki tzw. rynną śmierci spadli dwaj mężczyźni. Ponieśli śmierć na miejscu.
"Turyści lekceważą zasady bezpieczeństwa w górach. Przeceniają też swoje umiejętności i możliwości. Wydaje im się, że jak mają raczki na butach to wejdą wszędzie bezpiecznie i sobie poradzą. Dlatego apleuję o stosowanie się do zakazów i przestrzeganie zasad" - powiedział Adam Tkocz, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR.
Podkreślił, że sześcioro czeskich turystów na Drodze Jubileuszowej złamało zakaz wejścia, bo ten szlak - podobnie jak większość zimą - jest zamknięty i poruszanie się nim jest śmiertelnie niebezpieczne.
"Tam przy szlabanie nikt nie stoi. Jednak zakaz Karkonoskiego Parku Narodowego obowiązuje i jego złamanie grozi mandatem lub grzywną. Sprowadziliśmy tę piątkę turystów do Domu Śląskiego i w ramach akcji ratunkowej spisaliśmy ich dane. Jeśli park się zwróci to je przekażemy. Turystka, która ześliznęła się i zeszła do Karpacza też była w naszej bazie, skąd zabrała ją rodzina" - powiedział naczelnik.
Podkreślił, że warunki w Karkonoszach, szczególnie w rejonie Śnieżki są bardzo trudne. Szlaki i drogi ją oblodzone, dlatego lekceważenie zakazów to igranie z bezpieczeństwem i losem.
"Wszędzie jest ślisko i można naprawdę mieć problemy. Dlatego apelujemy do turystów, by nie przeceniali swoich możliwości i umiejętności, by dokładnie przeglądali swój sprzęt, który używają. Jedna przede wszystkim, by nie łamali zakazów i nie wchodzili w miejsca niebezpieczne" - podsumował naczelnik.