Te rzeczy rzucają na wybiegi dla zwierząt. Manat zachorował, bo zjadł kawałek kapelusza
Czapeczka, pluszak i spinka do włosów to nie wszystko, co wpada na wybiegi dla zwierząt. Problem jest na tyle poważny, że wrocławskie zoo zdecydowało się wystosować pilny apel do odwiedzających.
- Dosłownie dzisiaj nasi nurkowie wyłowili z basenu taką spinkę. Nikt nam tego nie zgłosił – piszą opiekunowie zwierząt na facebookowym profilu ZOO Wrocław. Na potwierdzeni zamieścili zdjęcie dużej spinki, którą ktoś wrzucił do basenu. To mogło się skończyć tragicznie dla zwierząt z wrocławskiego ogrodu zoologicznego.
W nagraniu zamieszczonym na profilu ogrodu pracownik opowiedział o bardzo niebezpiecznej sytuacji z manatem, który zachorował. - Gumla po prostu z dnia na dzień przestał jeść. To był w sumie jedyny objaw jaki Gumle zdradzał – słyszymy od pracownika.
Jak zaznacza, zwierzę wykazywało chęć jedzenia, ale w ostatniej chwili rezygnowało. Pracownicy zoo próbowali go karmić, ale to nie pomagało. Gumla oddzielono od innych manatów i przebadano.
- Ważnym elementem tej całej historii jest kapelusz, który trzymam w ręku. Dzień przed tym jak Gumla przestał jeść wpadł do basenu. Prawdopodobnie jest to kapelusz zwiedzających. Moi koledzy z zespołu kapelusz wyłowili, ale okazało się, że kawałek materiału, który był wewnątrz tego kapelusza został przez manata przeżuty. Gumla chciał go połknąć. Niestety, kawałek materiału zahaczył o jeden z jego zębów, utkwił pomiędzy zębami i w przełyku manata – słyszymy od przedstawiciela wrocławskiego zoo.
To powodowało dyskomfort u zwierzęcia, przez długi czas manat nic nie jadł. W końcu, gdy udało się wyciągnąć materiał z organizmu, zwierzę powoli zaczyna jeść i najprawdopodobniej wróci do normalnego funkcjonowania.
„Takie przedmioty to śmiertelne zagrożenie dla zwierząt”
Takich sytuacji w zoo jest jednak zdecydowanie więcej. Na wybiegi dla zwierząt wpadają np. okulary przeciwsłoneczne, plastikowe torebki, zabawki – w tym pluszaki, o których głośno było kilka miesięcy chociażby w warszawskim zoo. To właśnie tam ktoś wrzucił maskotkę na wybieg dla goryli. Doszło wtedy do walki pomiędzy zwierzętami. Podobne rzeczy lądują we wrocławskim zoo. Choć niektórzy tłumaczą, że dzieje się tak zupełnie nieświadomie, gdy np. rodzice podnoszą swoje dzieci, by te zobaczyły zwierzęta zza ogrodzenia, wówczas niechcący strącają pluszaka.
- Każdemu może się zdarzyć. Ważne, żeby odpowiedzialnie się zachować w takiej sytuacji – zaznaczają pracownicy ogrodu i apelują do wszystkich:
-Jeśli na wybieg lub do basenu zwierząt wpadnie wam część garderoby, plastikowe opakowanie, spinka do włosów, telefon, okulary lub cokolwiek innego, natychmiast poinformujcie pracownika ZOO. Może to być opiekun, pracownik ochrony czy kasjer. Takie przedmioty pozostawione na wybiegu mogą stanowić śmiertelne zagrożenie dla zwierząt. Nie ignorujcie tego – wasza szybka reakcja może uratować życie – czytamy w komunikacie zoo.
Część z odwiedzających w komentarzach pod apelem pyta o numer alarmowy ogrodu zoologicznego, na który można by było zadzwonić w takiej sytuacji, zamiast szukać pracownika zoo. Być może wkrótce się to zmieni.
- Dlaczego nie mamy w naszym ZOO telefonu alarmowego? Coś wpadnie do wody, bo wypadki się zdarzają to można od razu zadzwonić, a nie biegać po całym ZOO szukając pracownika – pisze internauta.
- Ciekawy pomysł! Zapisujemy sobie – odpowiedziało ZOO Wrocław.