Tomasz Komenda walczył do końca. Tego nie zdążył jednak zrobić

i

Autor: SE

Wzruszające

Tomasz Komenda przed śmiercią pozostał uśmiechnięty. "Głowa do góry i maszerujemy"

2024-02-23 17:05

Wiadomość o śmierci Tomasza Komendy wstrząsnęła całą Polską. Ile złych i niezasłużonych rzeczy może spotkać jednego człowieka? Niesprawiedliwy wyrok sądu, 18 lat w więzieniu, lata upokorzeń, poniżeń oraz przemocy fizycznej, a na koniec tragiczna choroba. Tomasz Komenda do końca swoich dni starał się być jednak uśmiechnięty.

Autorka książki o Tomaszu Komendzie wspomina jego historię. Poruszające słowa zmarłego

Historia Tomasza Komendy to niezwykle dobitny przykład niesprawiedliwości otaczającego nas świata. Niesłuszne skazanie na karę pozbawienia wolności, 18 lat za kratami, przemoc fizyczna oraz psychiczna, a na koniec ciężka choroba. To, ile przez 47 lat swojego życia przeszedł Tomasz Komenda, jest dla przeciętnego człowieka absolutnie niewyobrażalne. Do końca swoich dni myślał nie tylko o sobie, ale również o najbliższych. W ostatnich słowach do swojego brata to właśnie o nich troszczył się najbardziej. 

"Poprosił, aby na pogrzeb nie przychodziły media. Powiedział, że nie chce, aby były tam kamery, żeby ktoś nagrywał i czerpał z tego zysk. Nie chciał kolejnej porcji cierpienia dla najbliższych" - przekazał Gerard Komenda za pośrednictwem portalu salon24.pl.

Z Tomaszem Komendą pożegnać postanowiła się na łamach Gazety Wyborczej autorka książki o zbrodni miłoszyckiej, Ewa Wilczyńska. Dziennikarka opisała swoje wspomnienia związane z 47-latkiem, próbując ukazać, jakim człowiekiem był w ostatnich latach swojego życia. "Jeszcze żyję – śmiał się, kiedy pytałam o jego chorobę. Potrafił żartować nawet w trudnych sytuacjach. Kiedy był w więzieniu, to on pocieszał swoich bliskich. – Głowa do góry i maszerujemy – mówił. Za jego uśmiechem czaił się jednak ogromny smutek" - opisuje Wilczyńska.

Autorka "Dziewczyny w czarnej sukience" wspomina również okropieństwa, przez które przechodzić musiał Tomasz Komenda. Liczne pobicia i przemoc psychiczna prowadziły Komendę do prób samobójczych. "W więzieniu Tomek trzy razy próbował popełnić samobójstwo. Zawsze tak samo: na zawieszonym przez kraty prześcieradle. W ostatniej chwili go odcinali. Cztery razy starał się o przedterminowe zwolnienie. Bez skutku. Słyszał, że najpierw musiałby przyznać się do winy, wykazać skruchę, a on nie chciał się przyznawać do czegoś, czego nie zrobił. Myślał, że nigdy już nie wyjdzie, bo nawet jak skończy mu się wyrok, to go zamkną w ośrodku dla bestii w Gostyninie" - tłumaczy dziennikarka.

Punktem zwrotnym w życiu Tomasza Komendy okazał rok 2018, kiedy sąd podjął decyzję o uniewinnieniu mężczyzny. "Ja nie szedłem do auta, ja do niego frunąłem" - miał powiedzieć niesłusznie skazany. Po wyjściu z więzienia Komenda zaczął terapię, o której również wspomina Ewa Wilczyńska.

"Myślałem, że nie potrzebuję psychologa, ale po każdym spotkaniu czuję się lżejszy. Mówię, że to moja spowiedź, chociaż to nie ja zgrzeszyłem. Nie mogę się załamać, kiedy najgorsze już za mną. Chciałbym, żeby ci, którzy odpowiadają za to, co mnie spotkało, stanęli przed sądem. Ale jeszcze bardziej boję się, że ostatecznie śledztwo zostanie umorzone i znowu mnie dopadną – mówił mi. A gdy już wyłączyłam dyktafon dodał jeszcze: – Wiesz, czego najbardziej się boję? Że jednak nie dam rady" - opisuje autorka "Dziewczyny w czarnej sukni".

Po odzyskaniu wolności Tomasz Komenda starał się żyć z dnia na dzień. "Teraz rozmawiam z tobą, nie myślę, co będę robił jutro. Daję sobie jeszcze czas na plany" – mówił Ewie Wilczyńskiej. Niestety, chwilę normalności w życiu Tomasza Komendy przerwała ciężka choroba. "Ciężko mam. Ciekawe, kiedy w końcu zrzucę ten krzyż, należałoby mi się już trochę spokoju" - mówił Tomasz Komenda w trakcie jednej z ostatnich rozmów z dziennikarką. Jak wspomina Ewa Wilczyńska, 47-latek miał nadzieję, że rak był już w remisji, jednak niewiele później znów dał o sobie znać. W środę, 21 lutego 2024 roku, całą Polskę obiegła informacja o śmierci Tomasza Komendy. Choć przeżył tragedie, o których nikomu pewnie nawet się nie śniło, do końca swoich dni starał się pozostać dobrej myśli. 

Tomasz Komenda nie żyje. Niesłusznie skazany spędził 18 lat w więzieniu. Miał 47 lat