Stal Ostrów - Śląsk Wrocław

i

Autor: PAP/Tomasz Wojtasik

Koszykówka

Stal Ostrów Wielkopolski - WKS Śląsk Wrocław. Po niezwykłym pojedynku wrocławianie awansują do półifnału!

2024-05-15 20:01

Do rozstrzygnięcia ćwierćfinałowej serii meczów pomiędzy Śląskiem Wrocław a Stalą Ostrów Wielkopolski potrzebny był piąty, decydujący mecz. Spotkanie od samego początku było niezwykle zacięte, jednak ostatnie słowo należało do WKS-u, który zdołał ostatecznie awansować do półfinałów Orlen Basket Ligi!

Stal Ostrów Wielkopolski - Śląsk Wrocław. Relacja z ćwierćfinałowego meczu

W decydującym starciu ćwierćfinałowej serii pomiędzy Stalą a Śląskiem trener wrocławian, Miodrag Rajković, postanowił zaskoczyć rywali, wystawiając inną startową piątkę. Na parkiet od pierwszych minut wybiegli:

  • Marek Klassen,
  • Hassani Gravett,
  • Daniel Gołębiowski,
  • Angel Nunez,
  • Dusan Miletić.

Już pierwsze minuty pokazały nam, jak będzie wyglądało to spotkanie. Łatwych punktów nie dało się zdobyć - pierwsza akcja podkoszowa Stali zakończyła się faulem, a kolejna spektakularnym blokiem Dusana Miletića. Na ofensywną Stal szybką odpowiedź znalazł Angel Nunez, który otworzył worek rzutów za 3 punkty w meczu. To właśnie wokół Nuneza kręciła się gra Śląska w pierwszych pięciu minutach. Na 8 zdobytych punktów, aż 8 należało właśnie do niego!

Z ważnych do odnotowania zdarzeń był też powrót na parkiet Łukasza Kolendy, który w wyniku kontuzji w barwach WKS-u nie występował od kilku dobrych miesięcy. Pierwsza kwarta przebiegała pod znakiem walki - oba zespoły sporo faulowały, skupiając się głównie na twardej grze w defensywie. W ostatniej akcji, na pół sekundy przed końcem, rzutem za trzy punkty z niemal połowy boiska popisał się Jakub Nizioł, a wynik po 10 minutach wynosił 21:18 dla Śląska.

Druga kwarta zaczęła się od małych kontrowersji sędziowskich, a Stal szybko wyszła na jednopunktowe prowadzenie. Zawodnicy obu drużyn forsowali tempo, często szukając szybkich akcji. Pod koszem dominował Śląsk, który świetnie radził sobie przy ofensywnych zbiórkach, jednak liczne próby rzutów za 3 punkty wrocławian często nie trafiały do celu. Doskonale trafiać zaczął za to Tomasz Gielo, który dwoma trójkami wyprowadził Stal na 7-punktowe prowadzenie, zmuszając Miodraga Rajkovića do wzięcia time-outu.

Niestety, Śląskowi nie pomagał rozgrywający Marek Klassen, który po raz kolejny w tej serii nie potrafił trafić żadnego rzutu za trzy. Przewaga gospodarzy wzrosła do aż 13 punktów. Na boisku ponownie pojawił się za to Łukasz Kolenda, który tego dnia znajdował się w bardzo solidnej dyspozycji i dorzucił swoją drugą trójkę. Niestety, nie pozwoliło to znacznie zmniejszyć różnicy punktowej, a ostatecznie druga kwarta i cała pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 48:36 dla gospodarzy. Po 20 minutach Śląsk trafił tylko 6/23 rzutów za trzy, a najlepiej punktującym zawodnikiem wrocławian był Angel Nunez (10 punktów), który zanotował również najwięcej (7) zbiórek na parkiecie. 

W drugiej części spotkania Śląsk musiał znaleźć nowy sposób na zdobywanie punktów - dotychczasowa metoda z ciągłymi próbami rzutów za trzy punkty zdecydowanie nie działała. Wrocławianie mieli 20 minut na przedłużenie marzeń o mistrzostwie Polski. Trzecią kwartę od zdobycia swoich pierwszych punktów zaczął Marek Klassen, który musiał wejść na wyższe obroty, jeśli Śląsk chciał odwrócić losy spotkania. Oprócz Klassena swoje pierwsze punkty zdobył także Daniel Gołębiowski, a wrocławianie zmniejszyli przewagę Stali do 9 punktów.

Stal znalazła jednak swój rytm w ofensywie, a doskonałe zawody rozgrywał Armands Skele. Różnica punktowa przez większość kwarty wynosiła ok. 12-14 punktów. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że ostrowianie poczuli się aż zbyt pewnie, co dobrze wykorzystał Daniel Gołębiowski, notując ważny przechwyt i zdobywając kilka trafień z rzędu. W pewnym momencie wrocławianie zbliżyli się nawet na tylko 6 punktów, jednak w ostatnich dwóch akcjach zabrakło im nieco skuteczności. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 68:59 dla Stali

Ostatnia odsłona ćwierćfinałowej zapowiadała się niezwykle emocjonująco. W czwartą kwartę Śląsk wszedł bardzo dobrze - Stal szybko złapała dwa przewinienia, a wrocławianie po trzech minutach mieli już tylko 6 punktów straty. Sprawa awansu wciąż pozostawała otwarta. Stal popełniała liczne błędy, a chcąc awansować WKS musiał je wykorzystać. Po niecałych pięciu minutach gospodarze mieli na koncie aż cztery faule, a każdy kolejny miał kończyć się już rzutami wolnymi dla Śląska. Wrocławianie walczyli niezwykle zawzięcie i zmniejszyli różnicę już do zaledwie jednego punktu!

Trener Urban wziął timeout, jednak Stali zupełnie nic to nie dało, a Śląsk kontynuował swój koncert. Na trzy minuty przed końcem wynik wynosił 76:72 dla WKS-u, notującego serię 17:0! Za pięć faulów parkiet musiał opuścić Laurynas Beliauskas, a końcówka meczu układała się dla wrocławian wręcz idealnie. Stal dalej faulowała, a Śląsk trafiał rzuty wolne. Doskonałe zwody w ostatniej kwarcie rozgrywał Hassani Gravett, który raz za razem odważnie wchodził pod kosz, wymuszając kolejne faule (choć trzeba zaznaczyć, że jego skuteczność mogłaby być nieco lepsza). Na 30 sekund przed końcem Śląsk prowadził dwoma punktami, niecelnie za trzy rzucił Gravett, jednak doskonale pod koszem zebrał WKS. Piłka trafiła do Gołębiowskiego, który rozpoczął slalom między zawodnikami Stali, unikając kolejnych przewinień, aż mecz dobiegł końca. 

Śląsk awansował do półfinału, gdzie zmierzy się z Treflem Sopot!

Iga Świątek gra z Coco Gauff w Rzymie! Hurkacz też się rozkręcił!