27-letnia Anastazja umierała w mękach

i

Autor: SHUTTERSTOCK, zaginieni przed laty/Facebook

Polka została uduszona

Śmierć Anastazji w Grecji. Ojciec: "Była dobrą dziewczyną, choć lekkomyślną"

2023-06-22 14:58

Przeprowadzona w poniedziałek późnym popołudniem na wyspie Rodos sekcja zwłok 27-letniej Anastazji Rubińskiej potwierdziła, że została ona zamordowana przez uduszenie. W tym samym dniu zidentyfikować zwłoki mieli bliscy kobiety - jej matka i partner. Ojciec został w Polsce. Jak powiedział Onetowi, od samego początku wiedział, że jego córka została zamordowana.

Matka brutalnie zamordowanej 27-letniej Anastazji poleciała na Kos w piątek, jeszcze przed wstrząsającą informacją o tym, że jej córka nie żyje. Chciała wraz z jej partnerem Michałem być na miejscu. W poniedziałek już musiała zidentyfikować zwłoki córki. Ojciec kobiety pozostał w Polsce.

- Rano (w poniedziałek) dzwoniła żona i mówiła, że mają dziś iść z Michałem, chłopakiem Anastazji, na rozpoznanie ciała – mówił w rozmowie z Onetem Andrzej Rubiński, ojciec Anastazji. – Jej zwłoki podobno były w strasznym stanie, bo leżały sześć dni w gorącym klimacie. Pierwotnie identyfikacja miała być wczoraj (w niedzielę)  ale może chcieli najpierw odpowiednio przygotować zwłoki, żeby żona nie doznała wstrząsu – dodaje.

Przypomnijmy, że Anastazja Rubińska miała 27 lat i pochodziła z Wrocławia. Od pewnego czasu mieszkała jednak i pracowała w Grecji, w miejscowości Marmari. Ostatni raz była widziana 12 czerwca. Później urwał się z nią kontakt. Zaniepokojona matka od razu poinformowała policję, aby zgłosić zaginięcie kobiety. W niedzielę, 18 czerwca, w greckich mediach pojawiły się informacje o odnalezieniu ciała kobiety. Była to Anastazja. Zwłoki zauważyć miał ochotnik, który brał udział w poszukiwaniach. 

Ojciec Anastazji od samego początku miał złe przeczucia.

- Podejrzewam, że ona zginęła już tej nocy z poniedziałku na wtorek. Była dobrą dziewczyną, choć lekkomyślną. Myślała, że wszyscy są przyjaźni - żalił się portalowi Onet.pl. - Z początku myślałem, że porwali ją do burdelu. Potem jednak, gdy ten zatrzymany 32-latek tłumaczył policji, że dobrowolnie odbył z nią stosunek, a potem ją zostawił, to już wiedziałem, że to się nie mogło dobrze skończyć – dodaje.

Jak dotąd greccy śledczy nie stwierdzili, że Anastazja została zgwałcona. Pewne jest to, że została zamordowana przez uduszenie. Cierpiała i ginęła w mękach. Jej ojciec jest przekonany jednak, że do gwałtu doszło.

- Oni ją zwodzili, najwidoczniej czekali, aż się ściemni. Może przez te kilka godzin, które z nimi spędziła, dosypali jej czegoś do drinka. Gdy dzwoniła do chłopaka, mówiła, że jakiś mężczyzna ją podwiezie. Ale on zamiast tego zawiózł ją do jakiegoś pustostanu. Reszta tych napotkanych mężczyzn może dobiegła, bo słyszeliśmy, że więcej osób ją zgwałciło – tłumaczył.

Śmierć Anastazji w Grecji

W niedzielę media w Grecji poinformowały o znalezieniu ciała 27-letniej Polki, która zaginęła we poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos, gdzie pracowała w jednym z hoteli.

Nagie ciało dziewczyny zostało znalezione około godz. 19 czasu lokalnego w odległości mniej więcej jednego kilometra od domu 32-latka z Bangladeszu, aresztowanego wcześniej przez policję, i 500 metrów od miejsca, w którym w sobotę znaleziono telefon komórkowy Polki.

Owinięte w prześcieradło nagie ciało dziewczyny zostało znalezione w foliowym worku, było przykryte gałęziami – informowały greckie media.

Głównym podejrzanym w sprawie jest pochodzący z Bangladeszu mężczyzna, który został zatrzymany przez policję. Był ostatnią osobą, którą 27-latka spotkała przed zaginięciem tydzień temu. Według mediów sam sobie przeczy w zeznaniach.

Sekcja zwłok potwierdziła, że Anastazja została uduszona.

Anastazja z Wrocławia nie żyje. Tragedia na greckiej wyspie Kos
Listen on Spreaker.