Śledztwo dotyczące rzekomego naruszenia przepisów ustawy o planowaniu rodziny przy przerwaniu ciąży pacjentki w 36. tygodniu zostało oficjalnie umorzone. Informację przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prok. Karolina Stocka-Mycek.
Wcześniej pacjentce odmówiono wykonania zabiegu w szpitalu w Pabianicach, za co placówka została ukarana finansowo przez NFZ. Ostatecznie aborcja została przeprowadzona w Oleśnicy z powodu zagrożenia zdrowia psychicznego i fizycznego kobiety.
Zawiadomienie w sprawie złożyła Fundacja Życie i Rodzina.
Prokuratura: Nie ma znamion czynu zabronionego
W oficjalnym komunikacie Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu poinformowała o zakończeniu postępowania:
- Postępowanie w przedmiotowej sprawie zostało wszczęte przez Prokuraturę z urzędu w związku z doniesieniami medialnymi, w których podnoszono, że w szpitalu w Oleśnicy doszło do sprzecznego z prawem przeprowadzenia zabiegu przerwania ciąży
- przekazuje Karolina Stocka-Mycek z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Śledczy przesłuchali świadków i uzyskali pełną dokumentację medyczną. Na jej podstawie umorzono trzy wątki sprawy:
- przerwania ciąży 29 października 2024 roku - „wobec braku znamion czynu zabronionego”,
- udzielania pomocy w przerwaniu ciąży w Łodzi i Oleśnicy,
- nakłaniania ciężarnej do aborcji.
- Zebrany materiał dowodowy dał podstawy do wydania postanowienia o umorzeniu śledztwa […] wobec braku znamion czynu zabronionego
- poinformowała Karolina Stocka-Mycek.
W tle incydent z udziałem polityka
Sprawa wywołała polityczną burzę, szczególnie po głośnym incydencie z udziałem Grzegorza Brauna. Europoseł wszedł na teren szpitala w Oleśnicy, gdzie pracowała Jagielska, i próbował dokonać tzw. zatrzymania obywatelskiego ginekolożki.
Prokuratura wciąż prowadzi odrębne postępowanie dotyczące pozbawienia wolności lekarki, naruszenia jej nietykalności cielesnej i znieważenia.
Dr Gizela Jagielska odchodzi ze szpitala. "Wysadzili nas"
Niezależnie od decyzji prokuratury, lekarka poinformowała, że od 1 stycznia nie będzie już pracować w szpitalu w Oleśnicy. Razem z nią odchodzi jej mąż, dotychczasowy ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego.
- To szpital ze mnie zrezygnował
- powiedziała w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Jak dodała: 31 grudnia kończą nam się kontrakty. Przygotowaliśmy oferty, by je przedłużyć. Nasi zastępcy, znając je, przygotowali swoje i złożyli je dyrekcji. Z premedytacją wysadzili nas w ten sposób ze stanowisk.
Emocjonalne pożegnanie w mediach społecznościowych
Jagielska opublikowała także osobiste oświadczenie w social mediach.
- Chciałabym Wam powiedzieć, że po 10 latach budowania od zera zera Oddziału Położniczego w Oleśnicy, nie spotkacie mnie już w nim. Od 1 stycznia. To nie jest moja decyzja, bo gdyby była moja, to bym kontynuowała to, co robię nadal
- przekazała.
Lekarka podziękowała współpracownikom, ale nie kryła goryczy.
- Tym, którzy sprawili, że muszą odejść, życzę powodzenia w zarządzaniu samemu/samej oddziałem, który został nie przez was stworzony. Czy jestem zawiedziona? Tak. Jak to bywa, mierzę wszystkich swoją miarą i nie miałam świadomości, że można mieć tyle tupetu i posunąć się do takich rzeczy
- dodała.