Przypomnijmy, że zgłoszenie o mężczyźnie, który tonął w stawie Warszawianka w Świebodzicach wpłynęło do służb ratunkowych we wtorek 8 sierpnia po godz. 22:00. Na miejscu zjawili się m.in. ratownicy z wałbrzyskiego WOPR-u.
- Mężczyzna prawdopodobnie wszedł do wody i zaczął tonąć, a świadek próbował go ratować – opisywało Dolnośląskie WOPR.
Przez 6 dni swoje działania prowadzili m.in. strażacy z PSP i OSP, w tym specjalistyczna grupa z Legnicy. W akcji poszukiwawczej wykorzystano m.in. sonar.
- Zbiornik jest problematyczny. Płetwonurkowie, którzy sprawdzają dno stawu mówią o dużych zaroślach i gałęziach, stąd akcja jest utrudniona – przekazywał nam asp. Paweł Szydłowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świdnicy.
Potwierdziła się wersja zgłaszającego
Z informacji od świdnickiej policji wynikało, że zgłoszenie przekazał służbom jeden z mężczyzn, który był na miejscu w czasie, gdy doszło do zdarzenia. Strażacy informują, że na miejscu łącznie były cztery osoby. Dolnośląskie WOPR informowało w komunikacie, że poszukiwanego mężczyzny nie zastano w miejscu zamieszkania. Poszukiwania prowadzono także na lądzie.
- Sprawę wyjaśnia policja, ponieważ poszukiwanego mężczyzny nie zastano w miejscu zamieszkania, a świadek jest mało wiarygodny, bo był w takim stanie, że trafił wieczorem na izbę wytrzeźwień – napisano wówczas w informacji Dolnośląskiego WOPR.
W niedzielę Urząd Miejski w Świebodzicach poinformował, że akcja poszukiwawcza zaginionego mężczyzny na stawie Warszawianka została zakończona.
- W szóstym dniu poszukiwań topielec został wyłowiony przez funkcjonariuszy Straży Pożarnej przy wsparciu funkcjonariuszy Policji i Straży Miejskiej. Obecnie trwają prace proceduralne - czytamy w komunikacie.
Portal swidnica24.pl przekazał, że prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.
Polecany artykuł: