Spis treści
- Byliśmy na otwarciu Jarmarku Bożonarodzeniowego 2024 we Wrocławiu
- Tak wygląda Jarmark Bożonarodzeniowy 2024 we Wrocławiu
- Kiedy był pierwszy Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu?
- To był hit na dawnym Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu
- Ile jest budek na Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu?
Byliśmy na otwarciu Jarmarku Bożonarodzeniowego 2024 we Wrocławiu
29 listopada 2024 roku odbyło się oficjalne otwarcie Jarmarku Bożonarodzeniowego 2024 we Wrocławiu. Mimo że budki czynne były już od 10:00, to i tak zauważyliśmy, idąc około 17:00 w kierunku Rynku, że znaczna większość mieszkańców właśnie o tej godzinie postanowiła odwiedzić tegoroczny jarmark i napić się grzańca.
Tuż na wejściu witają nas oświetlone budki z różnymi produktami - od przekąsek, przez słodycze, po ubrania i dodatki. Nie zabrakło również gadającego łosia, który jest jedną z najbardziej pożądanych atrakcji, szczególnie przez najmłodszych. Maluchy miały też wiele innych miejsc, w których mogły świetnie spędzić czas. Tak, jak w zeszłym roku, przy Pręgierzu stanął bowiem "Bajkowy Lasek".
Ile kosztuje grzaniec na jarmarku we Wrocławiu?
Wśród ponad 200 drewnianych budek nie zabrakło również stanowisk, gdzie kupimy grzańca. W tym roku ceny nie różnią się od tych z poprzednich lat:
- grzaniec świąteczny - 20 zł;
- grzaniec wrocławski - 20 zł;
- grzaniec malinowy - 20 zł;
- grzaniec śliwkowy - 20 zł;
- grzaniec wiśniowy - 20 zł;
- grzaniec jagodowy - 20 zł;
- grzaniec biały - 20 zł;
- grzaniec bezalkoholowy - 18 zł;
- czekolada Krasnala gęsta - 20 zł;
- czekolada mleczna - 17 zł;
- kawa czarna - 12 zł;
- kawa z mlekiem - 14 zł;
- herbata świąteczna - 15 zł.
Do tego musimy również doliczyć kaucję za świąteczny kubek - bucik w kwocie 20 zł. Jest ona zwrotna, więc po wypiciu rozgrzewającego napoju, możemy oddać kubek, a pieniądze dostaniemy z powrotem.
Jeśli chodzi o ceny w budkach gastronomicznych, to one również niewiele różnią się od tych z 2023 roku. Za:
- szaszłyka zapłacimy 55 zł;
- golonkę zapłacimy 55 zł;
- kiełbasę zapłacimy 35 zł;
- kaszankę zapłacimy 25 zł;
- bigos zapłacimy 25 zł/300g;
- pieczarki zapłacimy 20 zł/200g;
- ziemniaki zapłacimy 15 zł/250g;
- małe frytki zapłacimy 15 zł/150g.
Tak wygląda Jarmark Bożonarodzeniowy 2024 we Wrocławiu
Kiedy był pierwszy Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu?
Z pewnością niewielu z nas wie, że kilkaset lat temu we Wrocławiu odbywało się co najmniej kilkanaście jarmarków. Rytm wielkich wydarzeń ówczesnego miasta oczywiście bardzo różnił się od tego, jaki znamy obecnie. Organizowano wówczas jarmarki "tematyczne", które miały swoich patronów w zależności od rozmaitych postaci świętych oraz wydarzeń w kalendarzu kościelnym. Dziś mamy dwa cykliczne jarmarki:
- świętojański;
- bożonarodzeniowy.
Dawniej najbardziej znaczącym jarmarkiem był ten świętojański, ponieważ na cześć patrona miasta. Aby mieć na ten czas przywilej odpustu zupełnego, Rada Miejska dała nawet Kościołowi w "opłacie manipulacyjnej" żywego wielbłąda.
Nie wiemy jednak, kiedy odbył się pierwszy jarmark z okazji Bożego Narodzenia. Jak podaje dr Grzegorz Sobel, uznany badacz wrocławskich gustów kulinarnych na przestrzeni dziejów i autor m.in. książki "Jarmark Bożonarodzeniowy w dawnym Wrocławiu", stało się to najpóźniej w 1566 roku. Taki jest bowiem najstarszy ślad po nim w miejskich księgach rachunkowych.
Na czynszu z tego wydarzenia miasto zarobiło 45 srebrnych groszy. Początkowo nawet, w interesującym nas okresie handlowano dewocjonaliami. Jarmark poprzedzający grudniowe święta szybko zmienił się także w miejsce odpowiadające nawet najbardziej wyrafinowanym potrzebom wrocławskich łasuchów. Rynek w grudniu pachniał owocami, ciastami czy też prażonymi orzechami.
To był hit na dawnym Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu
Od średniowiecza Śląsk stał jednak przede wszystkim piernikami, których wyrabianie miało w stolicy Dolnego Śląska potężną tradycję. W okresie Bożego Narodzenia stawały się one pożądanym, choć dość długo ekskluzywnym towarem ze względu na drogie składniki. Miarą sukcesu jarmarku było nawet to, czy wystarczająco dużo zarobili piernikarze.
Przez stulecia piernikowe ciasto przechodziło oczywiście rozmaite ewolucje, np. gdy rozpowszechniła się artyleria, region zaczął zajadać się Liegnitzer Bombe (Bombą Legnicką), poszukiwaną również na bożonarodzeniowych straganach. Z kształtu niespecjalnie była to bomba, za to z liczby kalorii - jak najbardziej.
- To nieduże, ciężkie i bardzo aromatyczne połączenie piernika z ciastem miodowym. W ogóle miód był składnikiem większości sprzedawanych wyrobów, aż po wino miodowe zwane Met
wylicza dr Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocławia.
Popularnością cieszyły się także świąteczne precle. Nieprzypadkowo zresztą północna strona głównego placu handlowego miasta zaczęła jako całość być nazywana "Targiem Łakoci" (Naschmarkt).
W XVII wieku we Wrocławiu, ale też w całym regionie zapanował istny szał na inną nowinkę. Jak podaje tradycja, wprowadziła ją księżna Dorota Sybilla. To wywodząca się z rodu Hohenzollernów żona Jana Chrystiana, jednego z ostatnich śląskich Piastów, władcy księstwa legnicko-brzeskiego. Ukochana przez lud "Dorel" kazała u siebie na dworze dekorować ścięte z okazji świąt jodłowe gałązki.
Pomysł księżnej zrobił furorę na całym Śląsku. Wkrótce święta nie mogły już odbywać się bez choinki, a wrocławski jarmark bez ozdób na "boże drzewko", jak je nazywano.
- Karkonoskie huty, w których ponad 300 lat temu opracowano metodę dmuchania bardzo cienkich szklanych kul, stały się potentatem w produkcji bombek. One stały się obowiązkową ozdobą choinkową. Ale handlowano także innymi dekoracjami. Bardzo popularne były srebrne lamety, czyli długie metalowe nitki oraz różnorodne świece
dodaje dr Maciej Łagiewski.
Ile jest budek na Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu?
Schyłek XIX oraz pierwsza połowa XX wieku były dla Kindelmarktu dość burzliwe. Swoje zrobił traumatyczny pożar z 1897 roku, gdy od lampy naftowej ogniem zajęło się 40 jarmarcznych bud, ale też dwie wojny światowe i kryzysy gospodarcze. Było kilka zmian lokalizacji, ale w końcu jednak Jarmark trafił na Nowy Targ.
Wreszcie przyszedł 1945 rok, który wraz ze zmianą granic i następującą po niej wymianą ludności skazał wielowiekową tradycję na zapomnienie. Wrocław próbował wskrzeszać pomysł, np. próbując bez zbytniego powodzenia organizacji jarmarku na placu przy Hali Stulecia. Dopiero 2008 rok przyniósł Wrocławski Jarmark Bożonarodzeniowy w serce miasta, już w wersji zbliżonej do tego, co widzimy dziś. Ważne jest tu słowo "zbliżonej". Wtedy, na ul. Świdnickiej i w okolicach pręgierza, bo jeszcze nie na całym Rynku, stanęło około 30 domków. W edycji 2024/2025 będzie ich 230.