Mandisa z wrocławskiego zoo nie żyje. „Pełne wyleczenie było niemożliwe”
Bardzo przykra informacja nadeszła z ZOO Wrocław, które właśnie pożegnało Mandisę. Mimo wielkiego zaangażowania w ratowanie zdrowia zwierzęcia, zmarła najstarsza samica kotika afrykańskiego w ogrodzie zoologicznym we Wrocławiu. W maju ukończyłaby 18 lat.
- Niestety, pełne wyleczenie było niemożliwe. Od pierwszych symptomów choroby Mandisa była leczona pod ścisłą opieką weterynarzy, a jej opiekunowie zapewniali wszystkie możliwe udogodnienia, aby ulżyć jej cierpieniu – opisuje wrocławskie zoo.
Pracownicy zoo tłumaczą, że Mandisa przeszła szczegółowe badania i codziennie otrzymywała specjalistyczne lekarstwa, co na pewien czas przyniosło poprawę w jej stanie zdrowia. Miała więcej sił, ale nie przyjmowała pokarmów. Aby uniknąć cierpień, zwierzę zostało poddane eutanazji.
Serce ściska opiekunkę Mandisy, która w ciepłych słowach pożegnała ją w mediach społecznościowych.
- Mandisa na zawsze pozostanie w moim sercu. Zapamiętam jej łagodność wobec nowych osób i praktykantów, jej talent do nauki nowych komend oraz typowe dla niej łakomstwo, zwłaszcza na galaretkę i lodowe torty. Nauczyła mnie wielu rzeczy i dała mi ogrom radości. Jestem jej za to wdzięczna. Żegnaj Mendy-Pendy – napisała Milena, która jest opiekunka kotików we wrocławskim zoo.
„Nie sposób nie przywiązać się do zwierzęcia”
Pracownicy ZOO Wrocław podkreślają, że opiekunowie są świadomi tego, że ich zwierzęta, którymi się zajmują będą chorować, wyjeżdżać do innych ogrodów zoologicznych, umierać.
- Nie sposób jednak nie przywiązać się do zwierzęcia, z którym pracuje się codziennie oddając mu w pełni swoje serce. W pracy każdego opiekuna przychodzą takie momenty, w których serce się ściska, słowa grzęzną w gardle, a każde pożegnanie wydaje się za małe, za krótkie i niewystarczające – czytamy w pożegnalnym komunikacie.