Bartosz Kopij

i

Autor: UM Dzierżoniów

Dolny Śląsk

Mały wielki bohater z Dzierżoniowa. 13-letni Bartosz Kopij uratował ludzi z płonącego domu, samemu tracąc przytomność

2025-06-16 9:58

Niezwykłą odwagą i opanowaniem wykazał się 13-letni Bartosz Kopij z Dzierżoniowa. Chłopiec nie tylko zaalarmował służby o pożarze, ale sam ruszył na ratunek mieszkańcom płonącego budynku, pomagając m.in. niepełnosprawnemu seniorowi. Za swój heroiczny czyn zapłacił chwilową utratą przytomności i wizytą w szpitalu.

Dzierżoniów na Dolnym Śląsku ma swojego bohatera. Jest nim zaledwie 13-letni Bartosz Kopij, którego błyskawiczna i odważna reakcja prawdopodobnie ocaliła życie i zdrowie wielu osób. Chłopiec, widząc płomienie trawiące budynek, nie zawahał się ani chwili.

Dramatyczny wieczór przy ulicy Kopernika

Do zdarzenia doszło 10 maja po godzinie 20:30 przy ulicy Kopernika 19 w Dzierżoniowie. To właśnie Bartosz jako pierwszy zauważył ogień i dym wydobywający się z jednego z tamtejszych budynków. Jak sam relacjonował reporterowi TVN24, gdy zobaczył dym unoszący się ze strychu, natychmiast zaczął działać. "Jak go zobaczyłem, to zacząłem tu biec, zadzwoniłem po służby i starałem się na moje możliwości pomóc" – opowiadał skromnie młody bohater.

Błyskawiczna reakcja i pomoc potrzebującym

Jednak telefon na numer alarmowy to był dopiero początek. Bartosz, nie czekając na przyjazd straży pożarnej, ruszył ostrzec mieszkańców płonącego bloku. Postawę chłopca docenił burmistrz Dzierżoniowa, Dariusz Kucharski, który w mediach społecznościowych opisał bohaterskie czyny nastolatka. Jak czytamy, Bartosz "walił pięściami w drzwi, by ostrzec lokatorów, wbiegł na najwyższe piętro, by pomóc w ewakuacji niepełnosprawnemu seniorowi". To właśnie dzięki jego determinacji lokatorzy zdołali bezpiecznie opuścić budynek, zanim ogień rozprzestrzenił się na dobre.

Pamięć zawiodła, odwaga nie

Niestety, heroiczna postawa miała swoją cenę. Bartosz, niosąc pomoc innym, sam ucierpiał. Skaleczył się i uległ podtruciu tlenkiem węgla, co skończyło się utratą przytomności tuż po wyjściu z płonącego budynku. "Opowiadali mi, co tam się działo, ale ja nic nie pamiętam stamtąd, ponieważ miałem jakieś tam zatrucie" – przyznał w rozmowie z TVN24. Pamięta jednak, że mieszkańcy na jego ostrzeżenia reagowali "z ciężkim szokiem".

Cena bohaterstwa i sportowy duch

Po zdarzeniu młody bohater trafił do szpitala, gdzie przeszedł niezbędne badania, w tym pobieranie krwi. Jak sam przyznał, nie przepada za igłami, ale "poradził sobie z wielkim trudem" – co brzmi niezwykle dojrzale, biorąc pod uwagę, że kilka godzin wcześniej bez wahania wszedł do płonącego budynku. Co więcej, następnego dnia po tych dramatycznych wydarzeniach, Bartosz miał zaplanowany turniej koszykarski. Nie tylko wziął w nim udział, ale jego drużyna, klub B-Ball Dzierżoniów, odniosła zwycięstwo, co świadczy o niezwykłej sile charakteru i niezłomności ducha młodego sportowca.

Postawa Bartosza nie pozostała niezauważona. Burmistrz Dzierżoniowa zaprosił chłopca wraz z mamą, panią Izą, do urzędu, gdzie wręczył mu nagrodę w postaci sprzętu elektronicznego. Sam Bartosz, pytany o motywację, odpowiedział z rozbrajającą szczerością: "Nie myślałem o konsekwencjach. Po prostu widziałem, że trzeba działać". Na co dzień ten młody bohater marzy o karierze w NBA, a w bliższej perspektywie – o dostaniu się do wymarzonego liceum.

Wrocław Radio ESKA Google News