Wrocławska Ekostraż odebrała dwa całkowicie zagłodzone zwierzęta mieszkającej w centrum Wrocławia kobiecie. Jak podaje organizacja, dotychczasowa właścicielka kota i świnki morskiej uważała, że jej pupile żywią się energią z kosmosu. Oprócz Ekostraży interweniować musiały także służby społeczne - jak się okazało, kobieta cierpiała na schorzenie psychiczne.
Kot miał żywić się energią kosmiczną. Otarł się o śmierć z wygłodzenia
Ekostraż podaje, że o ile świnka morska była stosunkowo nowym nabytkiem kobiety i w momencie odebrania nie wyglądała jeszcze aż tak źle, o tyle kot praktycznie ocierał się o śmierć, a jego stan był tragiczny.
"Kot - praktycznie bez sił, nie mógł ustać na łapkach, to niespełna 2-kg szkielet z fatalnymi wynikami krwi, zaniedbany pielęgnacyjnie i do tego bezzębny, z silnym bolesnym zapaleniem dziąseł, wymagający specjalnej pasztecikowej diety" - opisuje Ekostraż.
Jak się później okazało, kosmiczna dieta nie była jedynym powodem tak złego stanu zdrowia kota.
Kot był nie tylko zagłodzony, ale również całkowicie zaniedbany
Niedostawanie jedzenia nie było jedynym problemem biednego kota. Jego dotychczasowa właścicielka ani trochę nie przejmowała się jego stanem zdrowia.
"Kotu można policzyć wszystkie kości, a osobno sfotografowane jego części ciała (np. łapki czy ogon oklejony kilkudniowymi odchodami)" - opisuje problemy zdrowotne kota Ekostraż - "Kot ma liczne kołtuny, w które powplatane są zeschnięte fragmenty kału. Ma także zapalenie skóry spowodowane licznymi odparzeniami przesiąkniętej moczem skóry. I rany na ciele jakby próbowała strzyc go siła kosmiczna" - informuje organizacja.
Kobieta widziała UFO i karmiła zwierzęta energią kosmiczną
Jak podaje Ekostraż, kobieta cierpiała na schorzenia psychiczne. Jak twierdziła dotychczasowa właścicielka zwierząt, widziała ona UFO oraz twierdziła, że mogą one żywić się jedynie energią kosmiczną. Kot i świnka morska najprawdopodobniej nie przeżyłyby, gdyby nie fakt, że dokarmiali je za własne pieniądze pracownicy społeczni. Ekostraż opisuje dodatkowo, że kobieta nawet nie sprawiała wrażenie, jakby los zwierząt ją jakkolwiek przejął. "Pożegnanie było suche, oziębłe, bezuczuciowe" - opisuje organizacja.
Jeśli chcecie wspomóc leczenie kota, to przeczytajcie post poniżej. Ostrzegamy jednak - zdjęcia są dla ludzi o mocnych nerwach: