Budniki to nieistniejąca już osada na Dolnym Śląsku. Dwa razy do roku spotykają się miłośnicy tego miejsca, by powitać i pożegnać słońce. Podczas wspólnej wędrówki opowiadana jest historia osady, a ta jest naprawdę wyjątkowa.
Tabaczaną Ścieżką w kierunku wsi Budniki. Przemytnicy upodobali sobie to miejsce
Na terenie dawnej wsi jest dziś polana położona wśród drzew, na północnych stokach Kowarskiego Grzbietu. Jest w miejscu, gdzie Tabaczana Ścieżka (fragment zielonego szlaku) przecina żółty szlak, prowadzący ze Skalnego Stołu do Kowar.
Skąd wzięła się nazwa Tabaczana Ścieżka? Jeszcze na początku XIX wieku przemycano tędy tytoń z Austrii do Prus. Przemytnicy docierali właśnie do miejscowości Budniki, stamtąd wędrowali do różnych miejsc w okolicy. Wszystko po to, by poprawić swój byt.
- Pamiątką po tym jest nazwa przebiegającej przez Budniki „Tabaczanej Ścieżki”. To właśnie tabaka i tytoń były najczęściej szmuglowanymi towarami - czytamy na stronie karpacz.pl
W Budnikach było zaledwie 13 domów. Najwyżej położona szkoła w Prusach i ogródek alpejski
Historycy wskazują, że w okresie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) Budniki stały się przysiółkiem dla uciekinierów, którzy zajmowali się hodowlą bydła, czy kłusownictwem. Od samego początku nie była to duża wieś. Było tu maksymalnie 13 budynków, a całkowicie miejscowość przestała istnieje w latach 50-tych XX wieku, kiedy to zaczęto poszukiwać tu rud uranu.
Jednym z charakterystycznych budynków w Budnikach była szkoła i przylegający do niej ogródek alpejski. Jak można przeczytać na tablicy informacyjnej ustawionej w dawnej osadzie, w budynku tym była skromna sala ze wzruszająco prostym wyposażeniem, z ławkami z nieobrobionych desek, tablicą i wiszącymi na ścianie skrzypcami. Szkołę zamknięto w 1910 roku. W informacji zaznaczono, że była to najwyżej położona szkoła w Prusach, do której jak się można domyślać chodziło bardzo mało uczniów, maksymalnie 16. Ogródek Alpejski założył nauczyciel, który z zamiłowania był botanikiem. W trakcie obserwacji przyrody zauważył coś bardzo ciekawego. Stwierdził, że przez 113 dni w roku do wioski nie docierają promienie słoneczne. Postanowił wprowadzić tradycję Powitania i Pożegnania Słońca.
Opowiadają o historii osady, przywołują Wołogóra
Przez dokładnie 113 dni do dawnej osady nie docierało światło słoneczne. Miejscowość była pogrążona w nieustannym cieniu gór. Wszystko to wynikało z wyjątkowego położenia osady – właśnie u stóp gór. Dodatkowo zimą wioska była niemalże odcięta od świata.
Od pewnego czasu miłośnicy historii wsi i członkowie Towarzystwa Dawnej Osady Górskiej Budniki dwa razy w roku idą z Karpacza i Kowar do dawnej osady. Żegnaj słońce około 25 listopada, a witają około 19 marca. W trakcie spotkania organizatorzy opowiadają historię zapomnianej osady w Budnikach oraz przywołują ducha gór Wołogóra. Więcej informacji o historii wioski i archiwalne zdjęcia można znaleźć na stronie pasjonatów historii dawnej wsi Budniki.