Media w ostatnim czasie dosyć szeroko opisywały sprawę pewnego agresora, który bezkarnie atakował przypadkowe kobiety i dzieci we Wrocławiu. Znaczna część zdarzeń miała miejsce w pojazdach komunikacji miejskiej, jednak zdarzały się również inne przypadki. Sprawca usłyszał dziewięć zarzutów od prokuratury.
Agresor wybierał tylko słabsze ofiary
Mężczyzna, jeśli tak można nazwać osobę atakującą kobiety, dzieci i emerytów, wzmożoną agresję rozpoczął 8 maja. Podczas jazdy tramwajem sprawca z całej siły uderzył w tył głowy obróconą w drugą stronę pasażerkę. Ta, zaskoczona ciosem, a także jego siłą, upadła na środek wagonu, nie mogąc się później podnieść. Na pomoc kobiecie ruszył pan Witold, emerytowany bohater bez peleryny, który w wyniku szarpaniny z agresorem również jednak niestety ucierpiał. Chcąc jedynie pomóc niewinnej ofierze bezpodstawnego ataku, sam został poturbowany, otrzymując między innymi cios w twarz. Sprawca uciekł wówczas z miejsca zdarzenia.
Sprawca wyjątkowo chętnie atakował bezbronne ofiary
Do kolejnego ataku doszło 12 maja, kiedy agresor za cel obrał sobie... 11-letnią dziewczynkę. "Dzisiaj (12.05.2023) moja 11-letnia kuzynka, w drodze do szkoły, została uderzona w twarz (polała się krew) na przestanku przy ulicy Legnickiej w okolicach pętli (ul. Wejherowska). Sprawca zrobił to w biały dzień, na oczach świadków i uciekł" - pisał jeden z internautów. Jak się okazało, nie był to jedyny atak na bezbronne dziecko - podobna sytuacja miała miejsce 8 marca, gdy sprawca uderzył w głowę nieświadomą niczego nastolatkę.
Tramwajowy agresor usłyszał zarzuty od prokuratury
15 maja mężczyzna został zabrany przez policję na komisariat Fabryczna. Jak się okazało, sprawca bezbronne ofiary atakował od ok. pół roku, a za cel obierał głównie nastoletnie dziewczynki lub starsze panie. Mężczyzna od prokuratury usłyszał dziewięć zarzutów, a dodatkowo został zatrzymany w areszcie na 3 miesiące.