Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego Przemysław Wiszewski ogłaszając zajęcia stacjonarne dla studentów uczęszczających w trybie dziennym naraził się na ogromną falę dyskusji oraz nieprzychylnych komentarzy od adeptów uczelni. Argumentowali oni swoje niezadowolenie rekordowymi zakażeniami koronawirusa i nieprzemyślany, nagły powrót na uczelnię.
Jeden z studentów posunął się jednak krok dalej i zgłosił rektora UWR do prokuratury. Jak tłumaczy, kieruje się on jedynie aspektami bezpieczeństwa.
- Jedyne na czym zależy mi i osobom zaangażowanym w tą sprawę to bezpieczeństwo. Mną kieruje naprawdę dobro uczelni, studentów, studentek i osób pracujących na Uniwersytecie Wrocławskim. Zrealizowałem jedynie swój obywatelski obowiązek, bo to co robiły władze uczelni było wpychaniem studentów wprost pod szpony koronawirusa i narażanie na utratę zdrowia i życia - mówi Chrystian Szpilski, osoba zgłaszająca, student UWR.
Jak informuje uczelnia, odpisu zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, jeszcze nie otrzymała. W związku z tym, władze uniwersytetu nie chcą się na razie odnosić do sprawy. Twierdzą jednak, że według zaraportowanych przez nich liczb dużego zagrożenia nie było.
- Dane dotyczące oceny pandemicznej zbieramy w cyklu tygodniowym. W pierwszym tygodniu 2022 roku na 26 600 osób - studentów i pracowników - mieliśmy łącznie 61 zakażeń. W szczycie 5 fali w połowie styczni były to 132 zakażenia - mówi Tomasz Sikora szef działu ds. Komunikacji na Uniwersytecie Wrocławskim.
Uczelnia informuje nie tylko o liczbach zakażeń, które odnotowała, ale także o szczepieniach. Według danych UWR zaszczepionych jest 81% studentów oraz 91% pracowników.
Czy prokuratura zajmie się tą sprawą i rozpocznie śledztwo? Tego póki co nie udało nam się ustalić. Kolejne fakty będą znane w następnych dniach i będziemy o nich informować na bieżąco.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]!