Sprawa zaczęła się w marcu 2018 r., gdy gmina przystąpiła do przebudowy budynku socjalnego.
Na czas prac 24 mieszkańców przesiedlono do pensjonatu, za co gmina miała płacić 48 tys. złotych netto miesięcznie. Gmina lokatorów przeniosła, ale umowy nie podpisała, nie płaciła też wystawianych przez właścicielkę pensjonatu faktur. Samorząd podważył wysokość opłat i po terminie zapłacił niespełna 25 tys. zł czyli jedną czwartą umówionej kwoty.
Sprawa trafiła do sądu, który przyznał rację właścicielce pensjonatu. Co na to gmina?
- Czekamy na wyrok i na uzasadnienie. Brałem udział w tym procesie i raczej skłaniam się ku tezie, że będziemy się odwoływać - mówi burmistrz Piotr Lech.
Gmina ma do zapłaty blisko 104 tys. złotych, to należności wraz z odsetkami.
Dodajmy, że właściciele pensjonatu nie chcieli skomentować wyroku sądu. Jak nam powiedzieli, do sprawy odniosą się dopiero wtedy, gdy wyrok się uprawomocni.