Placówka przy ulicy Gałczyńskiego przechodzi obecnie remont, który miał się zakończyć do końca wakacji. Okazało się jednak, że roboty musiały zostać wydłużone o kolejne miesiące i trwają one do teraz. Spowodowało to wyłączenie z funkcjonowania aż siedmiu klas, a co za tym idzie brak możliwości prowadzenia zajęć w tym miejscu. Co więcej od 2 września dzieci klas II oraz III muszą być dowożone do innych szkół na przykład przedszkola przy ulicy Wałbrzyskiej. O tym fakcie rodzice zostali poinformowani 6 dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, więc nie spotkało się to z ich zadowoleniem – szczególnie dlatego, że do wspomnianych baz jeździ się przez najbardziej zakorkowane osiedla we Wrocławiu jak Partynice, a najmłodsi spędzają w autobusie długi czas.
-Z pomiarów z pierwszego dnia szkoły, gdy dzieci miały już lekcje wynikało, że spędzały z autokarze ponad godzinę. Jest to też problem dla samych opiekunów, którzy odbierają podopiecznych. Do końca nie jesteśmy w stanie określić, kiedy oni przyjadą, a wszyscy wiemy jak się jeździ na południu miasta - mówi Staszek – tata jednego z uczniów.
Niestety sąsiednie placówki nie są w stanie udostępnić swoich pomieszczeń.
- W naszej ocenie nie ma takiego miejsca edukacyjnego bliżej, z którego moglibyśmy korzystać. Padały propozycje współpracy z sąsiednimi samorządami - na południu od Wrocławia, gdzie ruch jest mniejszy. Jednak te gminy nie dysponują wolną bazą szkolą – tłumaczy Marcin Miedziński z Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Pojawił się również pomysł postawienia kontenerów przy szkole.
- To nie jest tak, że można zadzwonić jednego dnia do firmy i ona od razu przyjedzie i je postawi. Wymagane będą pozwolenia. Jednak, aby rozwiać wszelkie wątpliwości, zleciliśmy Zarządowi Inwestycji Miejskich zrobienie analizy, która pokaże koszty, czas realizacji i w ogóle możliwości takiego rozwiązania – dodaje
Prace w SP 34 potrwają do końca lutego. Rodzice nie są przekonani, czy po nich będzie lepiej
Przedłużający się remont to tylko jeden z problemów, z którymi zmaga się szkoła przy Gałczyńskiego. Niedobór nauczycieli, czy lekcje do późnych godzin stanowiły codzienność uczniów tej placówki jeszcze przed jego rozpoczęciem. Jak mówi mama jednego z nich kluczem jest fakt, że osiedle się rozbudowuje, a w okolicy nie ma innej alternatywy.
- Budują się szeregówki, blokowiska, a my nie mamy gdzie tych dzieci posłać. Najbliższa szkoła jest maleńka. Buduje się jedna placówka. Jej otwarcie natomiast przełożono na wrzesień przyszłego roku. Jednak moim zdaniem i to nie poprawi sytuacji, bo rejon pozostanie taki sam. Myślę, że dyrekcja ma też związane ręce. Wszystko ląduje u urzędników i to oni zawalili sprawę. Wszystkie tereny, które należały do miasta zostały sprzedane deweloperom. Rozmawiamy z nimi, ale na razie dostajemy jedynie suche deklaracje – skarży się kobieta.
Marcin Miedziński z Urzędu Miasta mówi jednak, że szkoły osiedlowej nie będzie.
-Szkoły mają swoje rejony, które mogą obejmować więcej niż jedno osiedle. Jeśli powstaną placówki w okolicy – przy Zwycięskiej i Asfaltowej, a my zmienimy obwody szkół, aby odciążyć tę przy Gałczyńskiego, myślę, że wszystkie kłopoty znikną – twierdzi
Dyrektorka placówki nie wypowiada się w tej sprawie.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!