Krzysztof Zalewski zyskał znacznie większą popularność dzięki Męskiemu Graniu. W 2018 roku po raz pierwszy stworzył Męskie Granie Orkiestra wraz z Kortezem oraz Dawidem Podsiadło. To właśnie wtedy artysta rozpoczął współpracę z 31-letnim piosenkarzem z Dąbrowy Górniczej.
Wspólnie stworzyli utwór "Początek", który był oficjalnym hymnem tamtejszej edycji festiwalu. Pomyśleć by się mogło, że to nie koniec współpracy tych dwóch artystów. Rzeczywistość okazała się jednak inna.
Krzysztof Zalewski przyznał, dlaczego nie współpracuje już z Dawidem Podsiadło. "Nie miał ochoty się spotykać"
W ostatnich dniach Krzysztof Zalewski porozmawiał z Kubą Wojewódzkim oraz Piotrem Kędzierskim w jednym odcinków podcastu "WojewódzkiKędzierski". Oprócz pytań stricte zawodowych, 39-letni wokalista zdradził kilka trudnych faktów ze swojego życia. Dziennikarze zapytali również o relację z Dawidem Podsiadło. Jak można zauważyć, piosenkarz z Dąbrowy Górniczej miał niemały wpływ na rozwój Zalewskiego.
- Chciałem z Dawidem porobić rzeczy, bo mi się nigdy tak łatwo nie pisało, jak z nim. Przy nim wymyślałem melodie, riffy z rękawa mi wypadały, on tak na mnie działał stymulująco. Myślę, że w drugą stronę też to tak działało, że ja mu dawałem trzy akordy i on od razu wymyślał piękną melodię - opowiada Zalewski w podcaście.
Współpraca tych dwóch artystów nie trwała jednak długo. Zalewski przyznał, że po wydaniu piosenki "Małomiasteczkowy" kontakt z Dawidem był znacznie utrudniony.
- Mieliśmy dobry przelot, natomiast to nie jest z braku chęci mojej, tylko on wystrzelił wtedy z "Małomiasteczkowym" i nagle przeniósł się do stratosfery i był już poza moim zasięgiem. Proponowałem mu pary razy jakieś spotkanie [...] nie miał ochoty się spotykać - mówił Zalewski w wywiadzie.
39-letni wokalista dodał, że chciał nawet stworzyć osobny projekt wraz z Podsiadło. Nic jednak z tego nie wyszło. Jak dodaje Zalewski, 31-latek "został wciągnięty w wielką machinę swojej kariery".
Po pytaniu, co musiałoby się wydarzyć, aby Podsiadło ponownie stworzył coś z Zalewskim, autor najnowszego singla "Roboty" przyznał:
- Albo ja musiałbym wskoczyć na level stadionowy i byłoby o czym gadać, albo Dawid musi spaść niżej i wtedy wrócimy do rozmów - podsumował.