Świąteczna atrakcja Polkowic. Ludzie przyjeżdżali aż z wybrzeża
Państwo Wiktoria i Antoni Duszeńko z Polkowic na Dolnym Śląsku świąteczne dekoracje tworzyli od przeszło 20 lat. Każdego roku w och ogrodzie przybywało ozdób, a wszystko zaczęło się, gdy żona pana Antoniego zobaczyła w Niemczech pięknie przystrojone domy. W pierwszym sezonie małżeństwo kilka tysięcy lampek, które rozświetlały ich posesję, później co roku lampek było coraz więcej.
W końcu około 70 tysięcy kolorowych lampek ozdabiało dom w Polkowicach w okresie Bożego Narodzenia. Mieszkańcy, ale i turyści podziwiali m.in. piękną bożonarodzeniową szopkę z figurkami świętej rodziny, bałwanki, renifery, kolorowe żarówki na drzewach i ścianach budynku. W dodatku wszystkie ozdoby były wykonane własnoręcznie przez właścicieli domu. Ponadto za każdym razem dekoracje były zmieniane, dokładano coś nowego, mieszano kolory.
- Przyjeżdżały do nas autokary z turystami z całej Polski, specjalnie po to, żeby zobaczyć dekorację, która mogłaby śmiało konkurować ze scenografią znaną z serii o Kevinie
– mówi w rozmowie z Onet.pl pan Antoni i podkreśla, że w Boże Narodzenie w ogrodzie był dosłownie tłok.
Tak wyglądał dom państwa Duszeńków w poprzednich latach
„Pojawiły się sąsiedzkie plotki, ludzie strasznie nam dopiekli”
Przygotowaniem świątecznych iluminacji rodzina z Polkowic zaczynała się zajmować już na początku listopada. W tym roku dekoracji jednak nie będzie. Jak powiedział portalowi właściciel posesji, ozdoby leżą w skrzyniach na strychu i w ogrodowej szopce. I jak się okazuje powodem rezygnacji z dekorowania domu nie są wysokie opłaty za prąd – właściciele nie chcieli podać, ile płacili za prąd.
- Cieszyliśmy się, kiedy przyjeżdżali do nas turyści, żeby nacieszyć dusze i oko magą świąt. Bardziej chodzi o atmosferę, bo pojawiły się sąsiedzkie plotki. I tak nam ludzie strasznie dopiekli, że już się nam odechciało. Słyszałem różne rzeczy: a to że nas gmina sponsoruje, albo że na tym jakieś kokosy zarabiamy. I jacy to z nas wielcy bogacze
– tłumaczy w Onet.pl pan Antoni.
Po 20 latach małżeństwo postanowiło zakończyć dekorowanie domu i ogrodu. - Wszystkich, którzy się wybierali do nas, musimy rozczarować. W tym roku atrakcji w naszym polkowickim ogrodzie nie będzie – dodał w rozmowie z portalem właściciel posesji.