Tajemnicza śmierć 30-letniej mieszkanki Wrocławia. Matka: "Nigdy nie uwierzę w to, że moja córka popełniła samobójstwo"
30-letnia Magdalena była matką małego chłopca. Wraz z synkiem oraz partnerem mieszkała w jednej z wrocławskich kamienic. Wszystko zmieniło się w nocy z 18 na 19 lutego 2023 roku. Wtedy to doszło do tragicznego zdarzenia. Magda wypadła z okna na czwartym piętrze kamienicy. Cała sprawa została przedstawiona w reportażu programu "Interwencja".
- W piątek dzień przed zdarzeniem byłyśmy w kinie razem. Do pewnego momentu - wspomina siostra zmarłej, Aleksandra, w reportażu. - Postaram się zrobić wszystko, żebyśmy się dowiedziały, co się stało. Siostra miała synka, któremu w momencie jej śmierci brakowało miesiąc do piątych urodzin. Kochała go nad życie. Miała plany, marzyła, żeby mieć swoją kwiaciarnię, robiła kurs florystyczny - dodaje kobieta w reportażu.
Jak wspomina matka zmarłej Magdy w reportażu "Interwencji", ostatniego SMS-a dostała od córki około 22:00, a o 23:00 miało dojść do tragedii.
- Nic nie wskazywało na to, tym bardziej, że miałam napisane przez nią, czy może zostać? Odpisałam, że może u mnie zostać, 'weź małego rano i przyjeżdżaj'. No i padło 'przyjadę' - wspomina matka 30-latki, Alicja, w reportażu.
Co ważne, w chwili śmierci 30-letnia Magdalena była żoną innego mężczyzny, a w sądzie toczyła się sprawa o znęcanie, którą kobieta mu wytoczyła. Tuż po śmierci wrocławianki, został on skazany na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu. W rozmowie z reporterką "Interwencji", mężczyzna stwierdził, że 19 lutego 2023 roku był u rodziców na obiedzie. Dodał również, we wspomnianym reportażu, że ostatni kontakt, jaki miał ze zmarłą to rozmowa telefoniczna. 30-latka zadzwoniła do mężczyzny, czy ten będzie walczył o dom, czy nie.
W miejscu, gdzie zginęła młoda mieszkanka Wrocławia, postawiono pomnik. Reporterka "Interwencji" udała się na miejsce wraz z siostrą Magdy. W momencie pojawienia się kobiet na miejscu sytuacja przybrała niespodziewany obrót. Kilku mężczyzn zaczęło obserwować siostrę 30-latki oraz reporterkę "Interwencji", jeden z nich nagrywał wszystko telefonem, a na miejscu pojawiła się matka partnera Magdy, Grzegorza.
Między Aleksandrą (siostrą zmarłej 30-latki) a matką partnera Magdy doszło do ostrej wymiany zdań. Możemy usłyszeć, jak starsza kobieta sugeruje Aleksandrze, że ta utrudnia życie Grzegorzowi oraz dziecku Magdy. Gdy Aleksandra zaprzeczyła, wówczas matka Grzegorza powiedziała, że sprawa o prześladowanie jest już zgłoszona do prokuratury.
- To było samobójstwo. Pani Ola odnawia cały czas [...] To skoro się nie zakończyło, to po co rozkręca afery? - mówi matka Grzegorza w reportażu.
W rozmowie z reporterką "Interwencji", Grzegorz opowiedział, że w tragiczną noc nie było go w domu, ponieważ był na podwórku. Zaprzecza również, jakoby ktoś miałby być w środku i wypchnąć kobietę z okna. Stwierdził, że Magda chorowała na depresję po rozwodzie swoich rodziców.
- Jest niemożliwe, żeby ją ktoś wypchnął lub żeby wypadła, tam nic nie było naruszone, jeśli chodzi o firanę: czy zerwana czy cokolwiek. Również wszystkie klamki są na miejscu i były na miejscu [...] Tego dnia wróciłem do góry, ściągnąłem normalnie buty i mówię: „mama, mama”, bo my do siebie mama-tata mówiliśmy, „gdzie jesteś mama”? Patrzę, okno otwarte, podszedłem do tego okna, no mama leżała na dole [..] Była ciemna noc. Zbiegłem i zacząłem krzyczeć: „Ludzie pomocy, pomóżcie mi ludzie. Ratunku!”. Magda była nieprzytomna. Przyszli jacyś ludzie. Jeszcze prosiłem policję, czy pozwolą mi się z nią pożegnać, no to pozwolili mi - opowiada partner zmarłej, Grzegorz, w reportażu.
Tajemnicza śmierć 30-letniej mieszkanki Wrocławia. Prokuratura cały czas bada sprawę
- Czynności realizowane w toku postępowania zmierzają do ustalenia, czy doszło do samobójstwa czy do śmierci pani Magdaleny przyczyniły się osoby trzecie. Nikomu do tej pory nie przedstawiono zarzutów - mówi Anna Placzek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, w reportażu "Interwencji".