- Z niepokojem obserwujemy to, co dziele się te 9-12 kilometrów nad nami, gdzie przepływa potężny prąd strumieniowy. Jest to olbrzymia siła, która przenosi masy powietrza z niższych szerokości geograficznych w kierunku Arktyki. Prąd strumieniowy po części decyduje o tym, co dzieje się z lodem morskim w Arktyce – a jest to najważniejszy czynnik decydujący o klimacie Arktyki, a także o ociepleniu klimatu - tłumaczy dr hab. Mateusz Strzelecki, polarnik z Instytutu Geografii i Rozwoju Regionalnego Uniwersytetu Wrocławskiego.
Najmniejszy wskaźnik lodu na Arktyce został odnotowany w 2012 r. - Od tego roku wszyscy spodziewamy się, że z każdym kolejnym rokiem tego lodu będzie coraz mniej. Ostatnio prąd strumieniowy trochę nas zaskakuje – spowalnia wytapianie lodu morskiego, ale za to przynosi więcej ekstremalnych zjawisk klimatycznych w średnich szerokościach geograficznych, w których leże m.in. Polska. Spodziewam się utrzymania chaosu, roku, w którym będziemy obawiali się suszy, a po paru tygodniach będziemy martwić się, czy nie nadejdzie powódź tysiąclecia. Będziemy bali się potężnych wiatrów, które będą niszczyć nasze, nieprzygotowane na takie warunki pogodowe, miasta - dodaje profesor Strzelecki.
Dlatego warto przemyśleć, jakie jest nasze podejście do natury, do przyrody, a szczególnie do klimatu.