Sytuacja na polach jest dramatyczna - twierdzą rolnicy. Może być naprawdę ciężko.
Susza na Dolnym Śląsku
- Zboża już wysychają i robi się siano, podobnie rzepak. Część z upraw warzywnych musieliśmy już przesiać, np. marchewkę i pietruszkę bo je przymroziło. Klimat oszalał, zimą nie było takich mrozów jak są wiosną, z kolei w cieplejsze dni słońce i wiatr wysusza nam pola - mówi Henryk Kowalik. - Na giełdach ceny już teraz rosną, zarówno zbóż, jak i warzyw. Zapasy się kończą, a nowych zbiorów jeszcze nie ma. Ceny na pewno utrzymają ubiegłoroczny poziom, o ile nie wzrosną - prognozuje rolnik.
Podobna sytuacja jest w gospodarstwie państwa Sznajderów w Karnicach pod Żmigrodem.
- Nigdy nie było takiej suszy jak w tym roku. Nie było śniegu, nie było deszczu, ziemia jest wysuszona, przez co musimy się ratować deszczowniami - wyjaśnia Emilia Chmura. - Do tej pory deszczownie uruchamialiśmy w czerwcu, by dotrwać do sierpnia, a w tym roku działają od kwietnia, od dnia, gdy posadziliśmy kapustę. Za chwilę dojdą do tego ogórki, buraki czy marchewka, więc bez deszczu problem będzie ogromny - przekonuje rolnik.
Jak ta sytuacja odbije się na konsumentach? - Trudno dziś szacować, ale nie da się ukryć, że ponosimy koszty. Kosztuje woda, paliwo, obsługa deszczownic, więc na pewno ceny będą wysokie. Może nawet wyższe, niż przed rokiem - dodaje Chmura.
Susza na Dolnym Śląsku: Co zdrożeje?
Możemy więc spodziewać się znacznych podwyżek cen takich produktów jak:
- marchewka
- pietruszka
- kapusta
- ogórki
- buraki
Ale wcale nie lepiej jest w sadach. Wzrosnąć mogą także ceny owoców. Owoce i warzywa mogą zdrożeć nawet dwukrotnie.
Susza na Dolnym Śląsku. Czy zdrożeją owoce?
Problem dotyka także sadowników, choć są oni na początku upraw.
- To już trzeci rok suszy w naszym kraju. Wiosna jest, powinny być opady a ich nie ma, więc ratujemy się podlewaniem naszych sadów - wyjaśnia Janusz Dziekan, sadownik z Krośnic pod Miliczem. - Wegetacja dopiero rusza, problem suszy dotyka głównie młode nasadzenia, te starsze dają sobie radę. Ale na to, by ocenić, jaki to będzie rok, jest zdecydowanie za szybko - podkreśla sadownik.
Tegoroczne uprawy poza suszą i przymrozkami dziesiątkuje też koronawirus. Rolnicy nie mają rąk do pracy w swoich gospodarstwach.
- Pracowało u nas 50 Ukraińców. Ludzie mają gotowe wizy wyrobione, ale nie mogą przyjechać do pracy, bo mamy zamknięte granice. To już Niemcy poszli po rozum do głowy i przyjmują pracowników sezonowych do rolnictwa, a my nadal czekamy - mówi Henryk Kowalik.
Susza na Dolnym Śląsku. Dlaczego wzrosną ceny warzyw?
Okazuje się, że warunki pogodowe to nie jedyny powód, dla którego ceny będą rosnąć.
- Jesteśmy gotowi na przyjęcie naszych stałych pracowników sezonowych, ale nie mogą oni do nas przyjechać - dodaje Emilia Chmura. - Wiele wskazuje na to, że będziemy ratować się pracownikami z okolic, którzy do tej pory wyjeżdżali do pracy w gospodarstwach w Niemczech czy Holandii. Niestety, są oni przyzwyczajeni do wyższych stawek, co także wpłynie na ostateczny koszt warzyw na rynku - przekonuje rolnik z Karnic.
Jak zgodnie przekonują rolnicy, problem rąk do pracy nie zniknie po otwarciu granic. Może się okazać, że do pracy w polu z powodu koronawirusa nie będą chcieli ruszyć także mieszkańcy okolicznych wsi.
