O sołtysce wsi Wirki zrobiło się głośno na początku kwietnia bieżącego roku. Kobieta przywiązała psa do samochodowego haka i ciągnęła go po drodze między Wirami a Wirkami obok Świdnicy. Tłumaczyła się tym, że uciekł, a w ten sposób chciała doprowadzić go do domu. Na szczęście kobieta została zatrzymana w asyście funkcjonariuszy Policji, a pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Świdnicy zabezpieczyli psa.
Akt oskarżenia w tej sprawie przygotowała już Prokuratura Rejonowa w Świdnicy. Śledczy postawili 59-letniej Teresie M. zarzuty znęcania się nad swoim psem ze szczególnym okrucieństwem.
- Kobieta przywiązała swojego psa łańcuchem o długości 19 metrów do haka holowniczego auta, które prowadziła. Samochód jechał, według naszych ustaleń, przez kilkaset metrów z prędkością 40-50 km/h - powiedział we wtorek PAP Prokurator Rejonowy w Świdnicy Marek Rusin.
Pies przewrócił się na drogę i nadal był ciągnięty przez auto.
- Zwierzę odniosło poważne obrażenia, m.in. miało zdartą skórę, pazury oraz rozdarte mięśnie. Naszym zdaniem było to celowe zadawanie cierpienia psu - mówił prokurator.
Według biegłego obrażenia, których doznało zwierzę, zagrażały jego życiu.
Sołtyska wsi Wirki częściowo przyznała się do zarzutów. "Powiedziała, że pies jej uciekł; znalazła go w sąsiedniej miejscowości. Mówiła, nie była w stanie wsadzić psa do samochodu, więc przywiązała go łańcuchem. Twierdziła, że obserwowała psa w lusterku jak biegnie, a gdy straciła z nim kontakt wzrokowy, pies zakrwawiony leżał na ziemi, wówczas – jak mówiła – przypadkowa osoba zatrzymała się i pomogła jej wsadzić psa do auta" - relacjonował prokurator.
Śledczy na ciele psa znaleźli też starsze obrażenia. W śledztwie badano, czy już wcześniej oskarżona nie znęcała się na zwierzęciem. "Nie zebraliśmy tu jednak żadnych dowodów, które by potwierdzały, że takie same zdarzenia miały miejsce wcześniej" - powiedział prok. Rusin.
Teresie M. grozi do 5 lat więzienia.