Śląsk Wrocław - Pallacanestro Reggiana. WKS z trzecią porażką w Lidze Mistrzów
Wtorkowe starcie w ramach koszykarskiej Ligi Mistrzów pomiędzy Śląskiem Wrocław a Pallacanestro Reggiana było dla WKS-u bardzo ważne. Podopieczni trenera Miodraga Rajkovicia bieżący sezon rozpoczęli od sukcesu w Superpucharze Polski, natomiast kolejne starcia ekipy prowadzonej przez Serba nie były już tak udane. W Orlen Basket Lidze wrocławianie zanotowali do tej pory tylko jedno zwycięstwo w czterech starciach, a w Lidze Mistrzów wciąż pozostawali bez ani jednej wygranej. Mecz z włoską drużyną był więc doskonałą szansą na odzyskanie pewności siebie i wrócenie na odpowiednie tory.
Niestety, problemy zaczęły nękać WKS jeszcze przed rozpoczęciem spotkania. W kadrze Śląska zabrakło Isaiaha Whiteheada, którego z gry wyeliminowała grypa żołądkowa. Tym samym zwolniło się miejsce w składzie dla młodego środkowego, Tobiasza Dydaka. Tak prezentowała się wyjściowa piątka na mecz:
Mecz dla Śląska rozpoczął się bardzo dobrze. Wrocławianie od samego początku narzucili swoją grę rywalom, zmuszając ich do kilku błędów. Pomyłki Włochów świetnie wykorzystane zostały dzięki skutecznej grze z kontry. Niestety, z upływem minut skuteczności w szeregach WKS-u zaczęło nieco brakować, a Pallacanestro objęło prowadzenie. Ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 17:17.
Kolejne minuty meczu to ponowny festiwal nieskuteczności połączony z twardą defensywą z obu stron. Niestety, w takiej grze lepiej odnajdywali się goście, którzy szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. W barwach Śląska za szczególną determinację należało z pewnością wyróżnić Kenana Blacksheara, który świetnie walczył o zbiórki po obu stornach parkietu, dorzucając do tego kilka punktów. Nieźle prezentował się również inny zagraniczny zawodnik, Ajdin Penava, a także Daniel Gołębiowski, który po dwóch kwartach z 11 punktami na koncie był najlepszym strzelcem WKS-u. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 35:34.
W trzecią kwartę wrocławianie weszli dosyć pewnie, choć mieli nieco pecha przy rzutach za trzy punkty. Mimo wszystko, po pięciu minutach to właśnie oni prowadzili 46:42. Niestety, Pallacanestro zdołało odrobić straty, a Śląsk zaliczył trzyminutową przerwę od punktowania. To właśnie wtedy na boisku w miejsce Adriana Boguckiego pojawił się Ajdin Penava, który przełamał serię akcji bez trafienia fantastycznym rzutem zza łuku. Mimo wszystko, Włosi kontynuowali skuteczną grę w defensywie i byli skuteczni przy okazji licznych rzutów wolnych. Przed ostatnią kwartą wynik wynosił 51:53.
W ostatnie 10 minut znów lepiej weszli goście. Ogromne problemy ze skutecznością miał Adrian Bogucki, który regularnie dostawał piłki w bliskiej odległości od kosza, jednak nie był w stanie zdobyć punktów. Dobrze wykorzystywali to rywale, którzy odblokowali się przy rzutach zza łuku. Przy wyniku 57:65 o przerwę na żądanie poprosił trener Miodrag Rajković. Po suszarce od szkoleniowca wrocławianie wrócili na parkiet z nowymi pokładami energii, jednak nie przełożyły się one na lepszą grę. Śląsk do końca nie potrafił odrobić już start, a mecz zakończył się wynikiem 65:73.
Punkty dla Śląska Wrocław zdobywali:
- Angel Nunez - 13
- Błażej Kulikowski - 2
- Daniel Gołębiowski - 13
- Marcel Ponitka - 7
- Ajdin Penava - 11
- Kenan Blackshear - 8
- Adrian Bogucki - 4
- Reggie Lynch - 3
- Jeremy Senglin - 4