Przygotowania Śląska Wrocław do nowego sezonu zostały brutalnie zakłócone przez zachowanie jednego z kluczowych zawodników. W sobotę Assad Al Hamlawi, napastnik, który wiosną zdobył dla klubu siedem bramek, bez zgody sztabu szkoleniowego spakował swoje rzeczy i opuścił zgrupowanie w Trzebnicy. To jawny akt buntu, który spotkał się z natychmiastową i bardzo stanowczą reakcją władz wrocławskiego klubu.
Samowolna ucieczka z Trzebnicy
Nic nie zapowiadało takiego scenariusza. Drużyna pod wodzą trenera Ante Simundzy od środy przygotowywała się do sezonu w Trzebnicy. W piątek Śląsk rozegrał sparing z FC Koszycami, wygrywając 2:0, a Al Hamlawi spędził na boisku 45 minut. Zaledwie kilkanaście godzin później po piłkarzu nie było już śladu. Jak poinformował klub w oficjalnym komunikacie, zawodnik samowolnie wyjechał z obozu.
Klub ujawnia kulisy: presja i zerwane negocjacje
W obszernym oświadczeniu Śląsk Wrocław rzucił światło na kulisy sprawy. Okazuje się, że zniknięcie napastnika to kulminacja trwającej od dłuższego czasu presji, jaką on i jego management wywierali na klub w sprawie transferu. W kontrakcie Palestyńczyka, obowiązującym do czerwca 2027 roku, widnieje klauzula odstępnego w wysokości miliona euro.
Jak informował niedawno dziennikarz Piotr Koźmiński z serwisu Goal.pl, zainteresowanie 24-latkiem wyrażał egipski gigant Al-Ahly. Klub w swoim komunikacie nie podał nazwy potencjalnego nabywcy, ale potwierdził, że oferty, które wpływały, były "znacząco odbiegające od rynkowej wartości zawodnika" i nie zbliżały się do kwoty klauzuli. Mimo to, tuż przed wyjazdem piłkarza, negocjacje z jednym z zagranicznych klubów nabrały tempa, a Śląsk był gotów do rozmów. Ten gest dobrej woli został jednak zignorowany przez samego zawodnika, który postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
Nie ma zgody na szantaż. Śląsk zapowiada konsekwencje
Działanie Al Hamlawiego zostało przez klub odebrane jako próba szantażu i wymuszenia transferu na własnych warunkach. Reakcja była natychmiastowa i twarda. Śląsk zerwał prowadzone rozmowy transferowe i jasno zadeklarował, że nie ugnie się pod presją.
"Jego zachowanie uznajemy za całkowicie nieprofesjonalne, nieprzystające do roli zawodowego piłkarza oraz niezgodne z zapisami kontraktu" – czytamy w komunikacie. Klub zapowiedział, że będzie dochodził swoich praw i wyciągnie surowe konsekwencje wobec piłkarza, który "pokazał nie tylko brak szacunku wobec Śląska Wrocław, kolegów z drużyny oraz kibiców, ale naraził się również na kary ze strony klubu".
Przyszłość Assada Al Hamlawiego we Wrocławiu stanęła pod ogromnym znakiem zapytania. Zamiast wymarzonego transferu, napastnik może spodziewać się teraz postępowania dyscyplinarnego i finansowego.
