Rozwiązania dla rowerzystów są czasem naprawdę absurdalne. Kuriozalnych sytuacji w różnych miejscach Wrocławia nie brakuje. Wszystkie stara się nagłaśniać Wrocławska Inicjatywa Rowerowa, która w imieniu mieszkańców walczy o poprawę infrastruktury rowerowej w mieście. Takie urywające się niespodziewanie drogi rowerowe nazwano żartobliwie "teleportami".
Rowerowe "teleporty" we Wrocławiu. Takich absurdów jest więcej
„Oto droga dla rowerów na Komandorskiej wyznaczona w 2022 na uszkodzonych betonowych płytach chodnikowych. Na skrzyżowaniu z Wielką mamy rowerowy teleport. Co powinien zrobić rowerzysta?” - pytają aktywiści z organizacji Rowerowy Wrocław. Załączyli przy tym zdjęcie kończącej się drogi dla rowerów na chodniku tuż przed przejściem dla pieszych.
Przedstawiciele organizacji wysłali pismo w tej sprawie do wydziału inżynierii miejskiej we Wrocławiu. Jak się okazało, zmiana organizacji ruchu nie jest planowana
„Rowerzyści nie mają możliwości legalnej kontynuacji jazdy, ani wjechania na nią jadąc w drugą stronę! Jak to możliwe, że urzędnicy nie widzą w tym problemu? Miasto może się chwalić kolejnymi kilometrami tras, jednak liczby te bardzo fałszują realny obraz funkcjonowania komunikacji rowerowej. Jak długo będziemy musieli czekać na likwidację tego teleport?” - pytają.
„Teleporty”, czyli drogi donikąd. Ale nie tylko one są problemem dla rowerzystów
Na facebookowej grupie Forum Rowerowego Wrocławia mieszkańcy dzielą się kolejnymi nieprzemyślanymi inwestycjami dla rowerzystów. W kolejnych postach internauci wytykają absurdy drogowe i na dowód pokazują zdjęcia z danego rejonu miasta.
- Ulica Piołunowa, stanowiąca m.in. dojazd z Alei Kaczorowskiego do Parku Złotnickiego – komentuje pan Piotr, który wrzucił zdjęcie, na którym widać rowerowy „teleport” przy trawniku. Kolejny tak oczywisty „teleport” możemy zobaczyć na rogu ulicy Jaksonowickiej z ul. Żernicką.
Stowarzyszenie Wrocławska Inicjatywa Rowerowa planuje stworzyć nawet mapę teleportów, która będzie mapą krytyczną Wrocławia.
-Będziemy przeglądać nadesłane przez mieszkańców zdjęcia i je katalogować. Wszystko po to, żeby zapanować nad tym i sprawdzać, czy dany bubel został zlikwidowany, czy też nie. Nie wszędzie jednak są tak oczywiste „teleporty” jak ten na ul. Komandorskiej. Mamy do czynienia też z brakiem tras w systemie, są miejsca gdzie infrastruktura rowerowa znika całkowicie i zaczyna się coś co nie nadaje się do jazdy. Standard jest niski, są albo dziury, albo źle zaprojektowane drogi – mówi nam pan Cezary Grochowski, prezes stowarzyszenia.
Jako złych projektów aktywiści podają np. ulicę Sądową, dokąd biegnie trasa rowerowa z Grabiszyńskiej do skrzyżowania z Piłsudskiego. Później zaczynają się „schodki”. Ponadto Pułaskiego – dziurawe chodniki, ulica Krupnicza, czy rejon ul. Piotra Skargi, gdzie w pewnym momencie rowerzyści jadą pod prąd zagubieni
-Problemem jest brak ciągłości, brak standardu. Takich miejsc niestety jest sporo. Z punktu widzenia rowerzysty istotna jest spójność systemu i sieć połączeń rowerowych, a nie nowe kilometry – dodaje Cezary Grochowski.