Pułapki lepowe, dostępne w wielu sklepach, mają być prostym sposobem na pozbycie się gryzoni. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej brutalna. Niestety, na takie lepy łapią się ptaki, nietoperze, czy nawet małe jeże i koty. Wrocławska Ekostraż, która na co dzień ratuje zwierzęta domowe i dzikie, chce zakazu ich stosowania i przypomina, że używanie ich poza domem jest wykroczeniem, a gdy zwierzę ginie – przestępstwem. Całkiem niedawno Ekostraż informowała o uratowaniu nietoperza, który przykleił się do lepu na owady. Zwierzę miało szczęście, wraz z lepem trafiło prosto w ręce specjalistów.
Śmierć w męczarniach. Nie tylko dla gryzoni
Historii zwierząt, które trafiły do Ekostraży po kontakcie z lepem, jest pełno. Jedna z nich dotyczy małego wróbla, którego udało się uratować.
- Przerażony, przytwierdzony całym swoim ciałkiem do tej bezsensownej, niehumanitarnej pułapki... Odklejaliśmy go milimetr po milimetrze za pomocą oleju, uważając, by nie zrobić mu krzywdy - potem mycie piór z kleju. To żmudna praca, ale serio, czym jest te parę godzin w obliczu powolnej śmierci, na którą najwyraźniej jest społeczne przyzwolenie?
- relacjonują aktywiści.
Organizacja podkreśla, że lepy są pułapką dla wielu gatunków, także tych chronionych. Dlatego ich stosowanie może być nie tylko naruszeniem ustawy o ochronie zwierząt, ale też ustawy o ochronie przyrody. W specjalnym komunikacie Ekostraż domaga się zmian w prawie.
- Czy wiecie, że w Polsce wciąż dozwolona jest sprzedaż pułapki lepowej na gryzonie? Tego typu lepy powodują długotrwałe cierpienie zwierząt, które złapią się w pułapkę: zwierzęta umierają z wycieńczenia, odwodnienia, stresu, odniesionych obrażeń (podczas prób uwolnienia zwierzęta łamią sobie kończyny, skrzydła, wyrywają fragmenty skóry). Agonia trwa często wiele dni...
- opisują przedstawiciele Ekostraży.
Działacze domagają się zakazu sprzedaży takich pułapek i wskazuje, że zamiast lepów można stosować żywołapki, uszczelnianie budynków, usuwanie źródeł pokarmu czy zabezpieczanie wiat śmietnikowych. Wolontariusze przypominają, że stosowanie pułapek klejowych jest już zabronione m.in. w Norwegii, Holandii, Niemczech, Anglii, Islandii, Irlandii, Nowej Zelandii, Szkocji i Walii.
Szczury to koszmar mieszkańców Wrocławia
Problem lepów na gryzonie zderza się jednak z rzeczywistością mieszkańców Wrocławia – w mieście od lat trwa walka z plagą szczurów. Mieszkańcy robią wszystko, by pozbyć się niechcianych lokatorów. Gryzonie pojawiają się na podwórkach, przy śmietnikach, w piwnicach, a nawet w rurach kanalizacyjnych i toaletach.
"Pomiędzy piętrami w domu biegają szczury. Gryzą i drapią sufit. Boję się, że pogryzą kable. Czy ktoś może polecić usługę przeprowadzenia skutecznej deratyzacji lub coś takiego w okolicach Słowiańskiej?”
- to tylko jedna z wielu próśb o pomoc, jakie można znaleźć na lokalnych grupach w mediach społecznościowych.
Warto pamiętać, że problem szczurów należy zgłaszać do zarządcy budynku. W przypadku kamienicy wspólnotowej to on jest odpowiedzialny za deratyzację. Jeśli jest to kamienica gminna, należy kontaktować się z Zarządem Zasobu Komunalnego. Niestety, często jedna deratyzacja nie wystarcza. Najgorsza sytuacja panuje w starych, zaniedbanych kamienicach oraz w okolicach marketów i wrocławskiego Rynku, gdzie kontenery na śmieci są przepełnione resztkami jedzenia.
Tymczasem Ekostraż przygotowała petycję o wprowadzenie w Polsce zakazu sprzedaży, produkcji, dystrybucji i importu lepów na gryzonie. Apeluje, by każdy, komu zależy na humanitarnym traktowaniu zwierząt, podpisał dokument i „był głosem krzywdzonych”