Protest zorganizowany został przez Koalicję Wrocławską Ochrona Klimatu, która zrzesza łącznie 26 organizacji przyrodniczych i klimatycznych. Całe zamieszanie dotyczy planowanej przez nadleśnictwo Miękinia wycinki w lasach na Praczach Odrzańskich i w Ratyniu.
Wrocław to bardzo słabo zalesione miasto
Wycinka ma dotyczyć prawie 1,3 hektara zieleni, która znajduje się przy ujściu Bystrzycy do Odry w Praczach Odrzańskich. Protestujący zwracają uwagę na to, że nawet jeszcze przed realizacją wycinki, Wrocław jest już jednym z najmniej zalesionych miast w Polsce.
"Wrocław to miasto, które ma drugą najniższą lesistość z polskich aglomeracji. Po Łodzi ma tylko 7,5% lasów na swoim terenie. Każdy las na terenie Wrocławia jest bardzo cenny, na wagę złota. Duży obszar leśny to klimatyzator, filtracja powietrza i miejsce, w którym możemy odpocząć. Pójść i oddychać czystym powietrzem" - mówi Robert Suligowski, Przewodniczący Rady Osiedla Leśnica
Wycięte mają zostać również wielkie, stare drzewa
Protestujący zwrócili również uwagę, że wycince mają zostać poddane między innymi stare dęby o obwodzie 2-2,8 m, jesiony 2,4-2,9 m czy lipy o obwodzie ok. 2 m. Niektóre z tych drzew mają po 160 lat. Są to one siedliskami chronionymi prawem unijnym w ramach sieci Natura 2000.
"W tym roku zaplanowano wycinki jednych z najstarszych drzewostanów przyrodniczych na Praczach Odrzańskich. Będą wycinane tutaj nawet stuczterdziestoletnie dęby, jesiony w przepięknych siedliskach. Są to lasy spacerowe dla mieszkańców Wrocławia, jest to dom dla wielu gatunków zwierząt i roślin. To samo będzie się działo jeszcze w tym roku w Ratyniu” - mówił Paweł Kisiel z Koalicji Wrocławska Ochrona Klimatu.
Lasy Państwowe działają w oparciu o przepisy prawa
"Wszelkie działania podejmujemy w oparciu o dziesięcioletni Plan Urządzenia Lasu i na etapie tworzenia tego planu są prowadzone konsultacje" - przekonywał dyrektor RDLP we Wrocławiu, Tadeusz Łozowski.
"Nie mamy sposobu na zatrzymanie tego procesu, a proces polega na tym, że drzewa te, choć wydają się piękne i żywe, w rzeczywistości mają zaatakowane korzenie. I to zagraża nawet bezpieczeństwu ludzi, bo w każdej chwili takie drzewo może runąć. Ono musi być wycięte, bo i tak umrze" - tłumaczył dalej Tadeusz Łozowski.
Protestujący chcą wyznaczenia lasów społecznych
Rozwiązaniem sprawy zdaniem protestujących miałoby być podjęcia konsultacji i wyznaczenie na terenie Nadleśnictwa Miękinia lasów społecznych.
"To obecnie dzieje się w wielu nadleśnictwach, natomiast w Nadleśnictwie Miękina nie zostało zrobione. Lasy społeczne to lasy, które pełnią funkcje społeczne dla mieszkańców okolicznych miejscowości, a gospodarka w nich jest ograniczona" – tłumaczył Paweł Kisiel.
Co ciekawe, dodał on również, że protestujący walczą o wydzielenia, które w poprzednim Planie Urządzenia Lasu były lasami referencyjnymi. Dopiero według nowego planu przestały nimi być i zaplanowano w nich rębnie.