Do tragicznego zdarzenia na Leśnicy we Wrocławiu doszło 20 grudnia w godzinach wieczornych. 74-letnia kobieta została przejechana przez tramwaj, którego motornicza nie zatrzymała się po wypadku, tylko pojechała dalej. Prokuratura chce zbadać, czy pracownica MPK Wrocław rzeczywiście mogła nie zauważyć ofiary.
Kobieta została przejechana przez dwa tramwaje
Do tej pory w sprawie wypadku na Leśnicy prokuraturze udało się ustalić, że 74-letnia poszkodowana na chwilę przed wypadkiem wysiadła z tramwaju na torze obok. Gdy kobieta przechodziła przez przejście dla pasażerów, znalazła się przed ruszającym tramwajem. Motornicza miała nie zauważyć ofiary i odjechać. Grozi jej do ośmiu lat więzienia. Potwierdzono również, że po zwłokach kobiety przejechał też drugi tramwaj.
Eksperyment prokuratury może pomóc motorniczej
Jak powiedziała portalowi TuWroclaw.com prokurator Anna Placzek-Grzelak, eksperyment ma pomóc ustalić, czy sprawczyni wypadku oraz motorniczy, który przejechał później po zwłokach ofiary, rzeczywiście mogli nie zauważyć 74-latki. "Prokuratura chce krok po kroku odtworzyć zdarzenia z tamtego wypadku" - wytłumaczyła Anna Placzek-Grzelak.
Ofiara wciąż nie została zidentyfikowana
Ciało ofiary po wypadku było w tragicznym stanie, uniemożliwiającym identyfikację kobiety. W tym pomóc mają badania DNA. Próbka została pobrana już ze zwłok kobiety, ale wciąż potrzebny jest materiał porównawczy od jednego z członków rodziny. "Nadal ustalani są członkowie rodziny. Jedna osoba została już wytypowana, ale jeszcze się nie zgłosiła i nie został pobrany materiał genetyczny. O szczegółach będziemy wkrótce informowali" - dodała prokurator w rozmowie z TuWroclaw.com