O całym zdarzeniu poinformował TOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu. W czwartkowy ranek pracownicy schroniska dostali nietypowe zgłoszenie, że na terenie Wrocławia znaleziono psa w studzience.
Wyglądało to tak, jakby drut utknął w ciele psiaka
- Od razu pojechaliśmy na miejsce i wszystko okazało się prawdą... Dodatkowo niepokoił fakt wystającego druta, który wyglądał, jakby utknął w ciele psiaka – opisują pracownicy TOZ Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu.
W trakcie interwencji postanowili nie usuwać na miejscu niczego, a skorzystać ze sprzętu i zabezpieczyć zwierzę wraz z odciętym drutem.
- Nasz Zbyszek delikatnie wyciągnął psiaka ze studzienki i bezpiecznie przetransportował do schroniska - suczka była już mocno zmęczona, obolała, osowiała. Na całe szczęście okazało się, że metalowy pręt nie uszkodził narządów wewnętrznych, bo wkręcony był w sierść i skórę. Spowodował niedokrwienie skóry fałdu kolanowego, efektem czego rozpoczął się proces martwiczy – piszą.
Zwierzę najpewniej wystraszyło się burzy i uciekło
Jak mówi nam rzecznik prasowa schroniska, zwierzę najprawdopodobniej wystraszyło się burzy i uciekło z posesji swojego właściciela. Zwierzę przez co najmniej kilka godzin mogło przebywać w studni. Nie wiadomo dlaczego studnia była niezabezpieczona, równie dobrze mógł do niej wpaść człowiek.
- Suczka uciekła najpewniej dwa dni wcześniej. Do studni wpadła na prywatnym terenie. Mogło to się wydarzyć w czasie burzy. Jej szczekanie usłyszał właściciel terenu, który nas powiadomił. Gdy zobaczyliśmy ten wystający pręt myśleliśmy, że doszło do uszkodzenia organów wewnętrznych. Okazało się, że ten pręt się zakleszczył w sierści i w skórze, a w efekcie w tej części ciała zaczęła się martwica. Mamy nadzieję, że suczka dojdzie do siebie – powiedziała nam Aleksandra Cukier, rzecznik prasowa TOZ Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu.