Opłata za dodatkowe talerze podzieliła internautów. Właściciel restauracji tłumaczy powody

2025-07-16 12:57

15 zł za dodatkowy talerz lub sztućce? Zdjęcie z jednej z restauracji w Szklarskiej Porębie wywołało ogromne poruszenie w sieci. Właściciel lokalu odpowiada na zarzuty i tłumaczy, że sytuacja została wyolbrzymiona. Internauci są podzieleni - jedni mówią o „bezczelności”, inni o „racjonalnym podejściu do biznesu”.

Burza rozpoczęła się po opublikowaniu przez youtubera Bartosza Kopicę zdjęcia kartki informacyjnej z restauracji "Chata Ducha Gór" w Szklarskiej Porębie. Zgodnie z zapisem, klienci mogą zostać obciążeni dodatkową opłatą w wysokości 15 zł za dodatkowy zestaw talerzy i sztućców w przypadku dzielenia się daniem.

W mediach społecznościowych zawrzało, choć cała sytuacja nie jest tak prosta jak mogłaby się wydawać.

„Do tej restauracji wchodzimy z własnym talerzem i sztućcami. Jak bym takie coś zobaczyła, to na pewno bym wyszła stamtąd. Pazerność nie zna granic” – napisała jedna z komentujących osób.„Jakie pazerstwo”, „Bezczelność” – to tylko niektóre z głosów pod zdjęciem.

Właściciel restauracji tłumaczy: „Opłata nie jest dla każdego dania”

W rozmowie z Radiem Eska właściciel lokalu, Marcin Majchrzak, tłumaczy, że informacja o opłacie dotyczy tylko jednego dania promocyjnego – tzw. „hitu dnia”, czyli 30-centymetrowego kotleta z puree i buraczkami, w cenie 29,90 zł. Wyjaśnia też powody, dla których zdecydował się na dodatkową opłatę w tej sytuacji.

- Jesteśmy dość drogą restauracją. Tutaj zupy są w granicach 30 złotych, takie danie jak „hit dnia” normalnie u nas kosztuje ponad 60 złotych. Jeśli ja robię ukłon w stronę osób, które bardziej liczą się z pieniążkami i muszę do jednego dania dać po kilka talerzy i sztućców oraz tolerować różne zachowania, to po prostu się na to nie zgadzam

– wyjaśnia właściciel.

Właściciel zaznacza, że nie chodzi o piętnowanie rodzin czy oszczędnych turystów, lecz o konkretne sytuacje, które zdarzają się sporadycznie, ale są uciążliwe dla personelu. Jak tłumaczy, zdarza się, że w przypadku dania promocyjnego ktoś kupuje jedno danie i prosi o kilka zestawów sztućców dla kilku innych osób przy stoliku. - To się wiąże z dodatkową pracą, zmywaniem, obsługą. Jeśli ktoś nie akceptuje naszych zasad, może zjeść gdzie indziej – zaznacza.

Marcin Majchrzak podkreśla, że większość gości rozumie sytuację i nie ma problemu z opłatą. Uważa, że cała afera została wywołana sztucznie, a komentarze w internecie piszą osoby, które nie mają pojęcia o realiach prowadzenia restauracji. Właściciel dodaje również, że koszty utrzymania lokalu są wysokie, a obsługa to wykwalifikowani fachowcy, którym trzeba godziwie zapłacić.

- Jeśli chodzi o utrzymanie obsługi to jest przynajmniej 6 tysięcy złotych dziennie. W gastronomii nie pracują ludzie za 5 złotych. To są fachowcy

– podkreśla nasz rozmówca.

- Nie piętnujemy rodzin. Każdego z chęcią obsłużymy. Nawet, gdyby przyszła 5 osobowa rodzina i czulibyśmy potrzebę dać im dodatkowe talerze, to robimy to wielokrotnie. Nie ma to dla nas problemu. Problemem jest podejście niektórych osób, chodzi o sposób w jaki ci goście się upominają o te talerze i zachowanie

– tłumaczy.

Głos z branży: "Za granicą to norma!"

Wśród komentarzy w internecie można znaleźć również głosy poparcia dla restauracji. Jeden z internautów, przedstawiający się jako kucharz, zauważa, że podobne praktyki są powszechne za granicą.

- Taka praktyka za granicą jest powszechna od wielu lat i tylko osoby które siedzą w gastro to zrozumieją. Jestem w stanie przypomnieć sobie co najmniej kilkanaście sytuacji, gdzie przychodzi grupka osób, zamawiają jedno danie za 30 zł i proszą 6-10 dodatkowych zestawów talerzy, bo każdy chce spróbować jedną krewetkę albo jednego krążka cebulowego

– czytamy w komentarzu.

Inny internauta dodaje:

– „Może ta opłata jest za wysoka, ale trzeba to wszystko podać, umyć, wypolerować. A jak ktoś zamawia jedno danie i chce się nim dzielić w pięć osób, to nie dziwię się właścicielowi, że chce się zabezpieczyć.”

Wielu internautów przypomina, że podobne opłaty to standard w wielu europejskich krajach. We Włoszech obowiązuje tzw. „coperto” – opłata serwisowa, naliczana nawet za samo nakrycie stołu.

– „We Włoszech zamawiasz jedną pizzę na dwie osoby i płacisz coperto x2. To norma. Ludzie w Polsce chcą wszystko za darmo”

– zauważa jeden z komentatorów.

Właściciel restauracji w Szklarskiej Porębie apeluje o spokój i niepowielanie nieprawdziwych informacji.

- Cała akcja jest bez sensu. To jest nakręcanie, a głupota w internecie sięga zenitu. Potrzebujemy spokoju. Nie śmiejemy się z nikogo, nie obrażamy. Ale mamy swoje zasady. I goście je rozumieją

– dodaje na koniec.