"To był mróz, a nie przymrozek". Rolnicy i sadownicy liczą straty po kwietniowych przymrozkach
Przymrozki w kwietniu nie są niczym nadzwyczajnym, jednak w tym roku były wyjątkowo groźne dla upraw. - Najgorsza była noc z 22 na 23 kwietnia. Pierwszy raz od 20 lat o tej porze roku mieliśmy taką sytuację z mrozem. U nas było minus 6 stopni Celsjusza, a przy gruncie nawet minus 9. To był mróz, a nie przymrozek. Mieliśmy kataklizm. Straty będą duże – mówi nam Beata Dębska z winnicy Katarzyna w Świętej Katarzynie pod Wrocławiem.
Jak podkreśla, mróz trwał całą noc, do samego rana. Właściciele winnic ponieśli spore koszty przy ratowaniu winorośli. Część zraszała je wodą, a część rozpalała ogniska. Przy tak dużym mrozie była to jednak walka z wiatrakami.
- A jeszcze dwa tygodnie temu mieliśmy wysokie temperatury, co doprowadziło do tego, że winorośl się rozhulała, pędy zaczęły szybko swoją wegetację. Gdyby wiosna rozpoczęła się normalnie, być może nie byłoby takich strat – mówi właścicielka podwrocławskiej winnicy.
Obecnie wszyscy właściciele zapowiadają, że będą składać wnioski o oszacowanie strat do gmin i wprost mówią, że region doświadczył kataklizmu. Apelują też o wspieranie winnic, w tym np. zakup produktów bezpośrednio od plantatorów.
- Sięgamy po porady do właścicieli winnic w innych państwach. Mamy sygnały, że winnica powinna odbić z zapasowych pędów, jednak doskonale wiemy, że jeśli się uda, to plon nie będzie już taki, jaki powinien – dodaje Beata Dębska.
Sadownicy są przerażeni. Prawie sto procent strat
- Nie oszczędziło nas. Nasza stacja meteo wskazywała minus 6,8 stopni Celsjusza. W sadzie mogło być więcej na minusie – mówi nam Anna Szlączka z gospodarstwa sadowniczego Owoce Lutyni pod Wrocławiem.
I dodaje: Straty na razie trudno oszacować dokładnie, ale w przypadku śliwek to jest 100 procent, brzoskwinie 90 procent, z wiśniami jeszcze nie wiemy do końca.
Sadownicy są załamani, tym bardziej że dla wielu uprawa owoców to jedyne źródło dochodu. Niestety, prawdziwe skutki mrozów będą widoczne w kolejnych dniach. Dodatkowo, problemem, jak wskazują nasi rozmówcy jest brak możliwości ubezpieczenia upraw od mrozów. Właściciele sadów dodają, że najbardziej przez mrozy ucierpią wiśnie, jabłonie i czereśnie. Straty będą też w przypadku rzepaku, jak również różnych gatunków warzyw.
Warto pamiętać, że sadownicy, którzy ponieśli straty w związku z atakiem mrozu mogą składać w urzędach gmin wnioski o oszacowanie szkód. Następnie gminy przekazują takie wnioski wojewodzie, który powołuje komisję do szacowania szkód.