Mrozu jest prawdziwym artystą, którego zna większość, jak nie cała Polska. W tym roku obchodzi 15-lecie swojej działalności artystycznej i z tej okazji zorganizował trasę koncertową "Wszystko było po coś". Pochodzący z Wrocławia piosenkarz nie mógł wybrać innego miasta na początek świętowania niż właśnie stolicę Dolnego Śląska. Nie brakowało okazji do wspomnień z wczesnych lat życia wokalisty oraz jego początków w świecie muzycznym.
Wraz ze swoim zespołem zagrali nie tylko utwory z najnowszej płyty "Złote bloki", ale też te, których przez lata Mrozu nie wykonywał na żywo. Największe wrażenie na publiczności w Hali Stulecia wywołały piosenki "1000 metrów nad ziemią" i "Rollercoaster" wykonane przez artystę solo na pianinie. Podzielił się również anegdotą powstania jednego z tych hitów. "1000 metrów nad ziemią" miało powstać z luźnej gry muzyka na instrumencie w garderobie.
Nie zabrakło też gości. Na scenie m.in. w piosence "Palę w oknie" wystąpiła Natalia Szroeder. Całe wydarzenie było naprawdę magiczne i dopracowane pod względem szczegółów. Sama scenografia robiła ogromne wrażenie. Wydawało się bowiem jakby muzycy grali na dachu bloku, co z pokazywanymi filmami blokowisk na ekranie tworzyło niesamowity klimat. Sam Mrozu dołożył "cegiełkę" do tego. Artysta wspomniał, że wychowywał się na wrocławskim osiedlu Gaj.
Po ponad dwóch godzinach koncertu, kiedy wszyscy myśleliśmy, że to już koniec i kierowaliśmy się powoli w stronę wyjścia, Mrozu i jego zespół wrócili na scenę. Dla wrocławskich fanów na bis wykonali hymn Męskiego Grania 2023 "Supermoce", "Miliony monet" oraz "Jak nie my, to kto" w nowej wersji.