Przemysław Czarnek przyjechał do Wrocławia 17 lutego. Było naprawdę "na bogato". Jak czytamy w "Fakcie", najpierw pojawił się w kilku instytucjach publicznych, a wieczorem wybrał się do opery i na bankiet swojego przybocznego Bartosza Rybaka (35 l.). Oprócz ministra wieczór uświetniło wielu znamienitych gości, w tym kardynał z Watykanu, profesorowie i rektorzy, a nawet zastępca komendanta głównego straży pożarnej.
Czarnek na scenie Opery Wrocławskiej. Jak się bawić, to się bawić
Już 27 lutego "Fakt" doniósł, że Bartosz Rybak obchodził huczne urodziny w Operze Wrocławskiej. W imprezie miał wziąć udział także minister Czarnek z żoną, a także m.in. kardynał Gerhard Müller, zastępca Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej, rektorzy wyższych uczelni w tym m.in. rektor Politechniki Wrocławskiej i Akademii Muzycznej, lokalni politycy PiS czy lider zespołu Bayer Full.
W temat ten zaczęto się mocniej zagłębiać. Pojawiło się sporo pytań m.in.: ile kosztowała cała impreza, nocleg w "Monopolu" i kto za to zapłacił? Dziennikarze ustalili, że catering za 24 tys. zł opłaciła fundacja, w której zatrudniony jest Rybak, choć ten początkowo twierdził, że za wszystko zapłacił sam. Za wynajęcie opery zapłacił niecałe 2 tys. zł, choć ceny rynkowe są nawet kilkanaście razy wyższe. Goście bawili się na scenie opery, co według ekspertów było pogwałceniem zasad bezpieczeństwa i przepisów przeciwpożarowych.
Nocleg Czarnka w "Monopolu" kosztował ponad 1000 zł
"Fakt" zapytał ministerstwo, ile kosztował nocleg Czarnka. W odpowiedzi usłyszał, że delegacja nie obejmowała noclegu, a więc resort nie poniósł żadnych wydatków związanych z rezerwacją hotelu. Zapytano więc samego ministra, ile zapłacił. Ten do dzisiaj nie odpowiedział. Według stawek nocleg w "Monopolu" w standardowych warunkach powinien opiewać na kwotę około 1200 zł.
Okazało się, że nocleg dla ministra został zarezerwowany przez małą firmę mieszczącą się w prywatnym mieszkaniu w bloku na jednym z osiedli we Wrocławiu – "Usługi hotelarskie Radosław Kuciapiński". Przedsiębiorca nie zapłacił jednak za nocleg 1200 zł, a jedynie nieco ponad 600 zł. Pytany przez "Fakt" jak to możliwe, kategorycznie uciął temat stwierdzając że: "nie może nic powiedzieć"