Najnowsza decyzja przewoźnika jest kolejną, ograniczającą ruch autobusów na trasie z Milicza przez Trzebnicę do Wrocławia.
Przypomnijmy, że jeszcze kilka lat temu autobusy kursowały od godz. 5:05 z Milicza do Wrocławia aż do powrotnego o godz. 22:40 z Wrocławia do Milicza. W październiku 2019 r. przewoźnik zadecydował o likwidacji popołudniowo-wieczornych kursów na tej trasie. W tym roku, w związku z epidemią, zawieszono wszystkie kursy PKS-u Wołów, "odmrażając" w maju jedynie trzy pary połączeń na tej trasie.
Od sierpnia mieszkańcy Milicza nie skorzystają nawet z tych kursów.
Powodem likwidacji połączeń jest ekonomia.
- Nie możemy sobie pozwolić na dopłacanie z innych dochodów naszego przedsiębiorstwa do komunikacji między Wrocławiem a Miliczem, która okazała się nierentowna. To jest jedyna przyczyna takiej decyzji. Oczywiście koronawirus dołożył swoją cegiełkę do tego, natomiast przeprowadziliśmy analizę całoroczną i wyszło nam to, co wyszło - wyjaśnia Leszek Prokopczyk z PKS Wołów.
Polecany artykuł:
Decyzja przewoźnika zbulwersowała mieszkańców i pasażerów przewoźnika, z którymi rozmawialiśmy na dworcu autobusowym w Miliczu.
- Będziemy wojować bo jakie mamy wyjście? Przeważnie do pracy do Wrocławia dojeżdżamy, a nie każdy niestety ma samochód - mówi pani Ewa.
- Jeszcze jest PKP, ale PKS-em zawsze było lepiej, tyle lat dojeżdżam w ten sposób do pracy - dodaje pan Mateusz.
- Dlaczego tak się stało? Przecież zawsze było tyle autobusów i z Wrocławia i z Milicza. Jestem zaskoczona - mówi pani Elżbieta.
- Dużo osób z Milicza dojeżdża do pracy do Wrocławia, po drodze też wsiadają ludzie m.in. w Skoroszowie, więc na pewno będzie ciężko - komentuje pani Urszula.
Przewoźnik nie wyklucza, że zaproponuje mieszkańcom połączenia do Trzebnicy, gdzie miliczanie będą mogli przesiąść się na szynobusy do Wrocławia. Szczegóły mają być znane do końca miesiąca.