Trzech pierwszych trenerów na kontraktach, Krzysztof Mączyński, który nie gra nawet w drugim zespole, paniczna walka o utrzymanie w minionym sezonie i jedenaste miejsce w bieżącym - w piłkarskim Śląsku Wrocław coś ewidentnie nie funkcjonuje tak, jak powinno. Jeśli jest coś, co w klubie jest stałe, systematyczne, to są to miejskie pieniądze, które co roku wspierają drużynę WKS-u.
13 milionów złotych od miasta to gwarancja stabilności Śląska Wrocław
"Fakt, że to Gmina Wrocław jest właścicielem Śląska daje oczywiście poczucie stabilności i bezpieczeństwa oraz jest bardzo ważnym elementem, który ma duży wpływ na nasz budżet i bieżące funkcjonowanie" - opowiadał w opublikowanym na portalu slasknet.com wywiadzie Piotr Waśniewski, prezes Śląska Wrocław.
Środki, które gmina przeznacza na klub, stanowią około 30% jego rocznego budżetu. Pozostałe 70% pochodzi już z prywatnych sponsorów, praw transmisyjnych, sprzedaży gadżetów oraz z dnia meczowego.
Co łączy Śląsk Wrocław i ZOO Wrocław?
Oprócz 13 milionów od miasta, Śląsk dostaje również pokaźne zastrzyki pieniężne od innych miejskich spółek. Na konto wrocławskiego klubu wpływają pieniądze m.in. od wrocławskiego zoo, aquaparku, czy wodociągów, które promują się np. hasłem #pijkranówkę na trybunach stadionu przy ulicy Oporowskiej. Prezes Waśniewski zaznacza jednak, że nie rozumie oburzenia mieszkańców, wywołanego tym właśnie faktem.
"To jest kilka milionów rocznie, otrzymywanych w ramach umów sponsorskich czy promocyjnych. Uważam za mocno niesprawiedliwe ostatnio bardzo krytyczne głosy dotyczące naszej współpracy z zoo. Dlaczego łódzkie czy poznańskie zoo mogą się reklamować na billboardach w naszym mieście, a my nie możemy reklamować wrocławskiego zoo? Jeśli spojrzymy na to szerzej - to te i inne spółki reklamują się na wszystkich dużych widowiskach sportowych we Wrocławiu, bo sport – dzięki olbrzymim zasięgom i emocjom, które generuje – jest po prostu świetną platformą promocyjną" - dodał prezes WKS-u we wspomnianym wcześniej wywiadzie portalu slasknet.com.
Na co idą miejskie pieniądze w Śląsku?
Najczęstszym zarzutem mieszkańców Wrocławia w kierunku WKS-u był fakt, że to z ich pieniędzy opłacani są piłkarze. Prezes Waśniewski stanowczo zaprzecza takim zarzutom, twierdząc, że "nie wydajemy z tych pieniędzy ani złotówki na wynagrodzenia zawodników z ekstraklasy." Skoro nie na pensje, to na co idą w takim razie miejskie pieniądze?
"Funkcjonowanie klubu to nie tylko opłacanie zawodników i zawodniczek oraz ich trenerów. Prowadzenie sekcji kobiet - nie tylko tej ekstraligowej, ale też grup młodzieżowych – to obecnie koszt około 2 milionów złotych rocznie. Drużyna rezerw, która funkcjonuje w II lidze, czyli na poziomie centralnym, to około 3 milionów złotych. Wynajęcie obiektów sportowych na terenie całego Wrocławia to około 4-5 milionów złotych rocznie. Funkcjonowanie Akademii, w której trenuje młodzież, to kolejne kilka milionów. Mamy sporo drużyn na poziomie centralnym - ich transport, wyżywienie, suplementacja, noclegi też sporo kosztują. Jak to wszystko się zsumuje, otrzymujemy właśnie mniej więcej całą kwotę, która wpływa do nas od Gminy Wrocław i podległych jej spółek" - podsumował na łamach slasknet.com Piotr Waśniewski.