Anonimowy czytelnik poinformował "Gazetę Wrocławską" o pewnej kobiecie, która od pewnego czasu "mieszka" na Dworcu Głównym. Obaw dodaje obraz jej gnijącej nogi, która z pewnością wywołuje strach u przechodniów.
Służby rozkładają ręce, ponieważ w polskim prawie nie ma przepisu, który zmuszałby daną osobę do leczenia. Kobietą zainteresował się jednak pewien mężczyzna, który odezwał się do "Gazety Wrocławskiej", aby nagłośnić problem i zainteresować opiekę społeczną, by ci pomogli chorej kobiecie.
Czytelnik twierdzi, że kobieta przedstawiła mu się imieniem Katarzyna i ma 48 lat. Przyznała również, że po opatrzeniu ran w szpitalu jest wypisywana do domu. Mężczyzna porozmawiał również z pracownikami dworca. Ci przyznali, że pani Katarzyna jest tam znana i wiele razy było wzywane do niej pogotowie ratunkowe.
Kobieta z gnijącą nogą na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Czy otrzyma odpowiednią pomoc?
Myśląc o mężczyźnie z gnijącą ręką z pewnością przypominamy sobie o tym, że nękał wrocławian oraz prosił o pieniądze. Pani Katarzyna jednak nikogo nie zaczepia i nie ucieka przed policją. Jak informuje czytelnik "Gazety Wrocławskiej", kobieta odpowiada na wszelkie pytania i opowiada o sobie.
Nie ma wątpliwości, że noga kobiety jest w stanie, który zagraża życiu pani Katarzyny. Czy dostanie ona odpowiednią pomoc ze strony opieki społecznej?