W nocy z niedzieli na poniedziałek (16/17 października) straż pożarna interweniowała w Stanowicach (powiat oławski) z powodu kobiety, która wpadła do studni. Jak podaje "Gazeta Wrocławska", 53-latka utknęła na głębokości około 3 metrów, a woda sięgała jej do pasa. Akcja ratownicza była mocno utrudniona, ponieważ, jak się później okazało, na dnie znajdował się 64-letni mężczyzna. Strażacy musieli odpompować wodę, żeby uwolnić kobietę. Na jej nodze zakleszczona była ręka nieżyjącego już mężczyzny. Kim był? Czy znajdował się w studni już dłuższy czas. Tego na razie nie wiadomo. Przypuszcza się, że zarówno on, jak i kobieta byli pijani i wpadli tam razem. Faktem jednak jest to, że 53-latka przeżyła dzięki niemu. Gdyby nie on - mogła by wpaść do studni i utopić się. Pośmiertny uścisk mężczyzny był jednak tak silny, że utrudniał wyciągnięcie 53-latki na powierzchnię.
- Lekarz, który był na miejscu, stwierdził zgon mężczyzny. Jego ciało zostanie poddane sekcji zwłok, aby ustalić, co było przyczyną tego wypadku - przekazała "Gazecie Wrocławskiej" asp. sztab. Wioletta Polerowicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Oławie.
Kobieta w studni. Jak doszło do zdarzenia w Stanowicach?
Prowadzone pod nadzorem prokuratury postępowanie ma wyjaśnić okoliczności zgonu 64-latka. Staramy się poznać możliwe hipotezy. Nieoficjalnie, dziennikowi Super Express, udało się ustalić, że do tragedii doszło podczas spożywania alkoholu przez Bernadettę S. i Kazimierza K. Prawdopodobnie siedzieli na studni, znajdującej się na ich posesji, a następnie wpadli do środka. Dodatkowo na mężczyznę spadła jeszcze betonowa pokrywa studni. Zapewne wtedy, próbując się ratować, Kazimierz K. złapał swoją kompankę za nogę. Czy tak było w rzeczywistości? Ustali to śledztwo.
Polecany artykuł: