"Idę jak czołg, aż do finału”. Lider poszukiwaczy Złotego Pociągu zabiera głos

2025-12-08 15:15

Lider grupy "Złoty Pociąg 2025" po raz pierwszy pokazał twarz. Michał Motak w specjalnym nagraniu ujawnił, na jakim etapie są poszukiwania legendarnego składu i zapowiedział przełomowe badania. "Idę jak czołg, aż do finału" - deklaruje. Co wiemy o jego planach?

"Idę jak czołg, aż do finału". Szef poszukiwaczy złotego pociągu ujawnia tożsamość

Po miesiącach anonimowej działalności, lider grupy „Złoty Pociąg 2025” postanowił ujawnić swoją tożsamość. W nagraniu opublikowanym na kanale YouTube, Michał Motak przedstawił się jako osoba, która dokonała oficjalnego zgłoszenia w sprawie legendarnego składu.

- Witam Państwa po raz pierwszy na kanale Underground Hunter – Łowca Podziemi. Nazywam się Michał Motak i jestem osobą, która 25 kwietnia 2025 roku dokonała zgłoszenia do organów państwa tzw. złotego pociągu, a konkretnie zamaskowanego tunelu kolejowego oraz trzech wagonów umieszczonych w tym tunelu. Jestem radiestetą specjalizującym się w poszukiwaniach podziemnych pustek

– powiedział Motak.

Poszukiwacz podkreślił, że jest zdeterminowany, by doprowadzić sprawę do końca, mimo pojawiających się przeszkód i sceptycyzmu. Jak sam przyznaje, jego badania są niezwykle precyzyjne.

- Idę jak czołg, aż do finału. Pojawiły się przeszkody, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Jestem na dobrej drodze, by je pokonać. [...] Tunel jest wyznaczony z dokładnością do centymetra — nie przesuwa się ani w prawo, ani w lewo, jak to było 10 lat temu. Wszystko jest precyzyjnie określone matematycznie i fizycznie

– dodał.

Zgoda jest, ale warunkowa. Kiedy ruszą kluczowe badania?

Grupa „Złoty Pociąg 2025” ma już zgodę od Nadleśnictwa Świdnica na przeprowadzenie badań na wyznaczonym terenie. Jest ona jednak obwarowana licznymi warunkami. Jak wyjaśniał nam nadleśniczy Jerzy Zemlik, pozwolenie dotyczy wyłącznie prac nieinwazyjnych.

- Obszar poszukiwawczy wynosi do około pół hektara, na tej powierzchni grupa ma zgodę na to, żeby dokonywać poszukiwań z wykorzystaniem ręcznych urządzeń elektronicznych oraz ręcznych bardzo prostych narzędzi takich jak łopatki, saperki, szpadle, po to tylko, żeby w żaden sposób nie uszkodzić roślinności ani korzeni drzew

- tłumaczył nadleśniczy.

Teraz wszystko w rękach konserwatora zabytków. Michał Motak liczy, że kluczowe badania georadarowe uda się przeprowadzić jeszcze w grudniu.

- Czekamy jeszcze na jedno pozwolenie od konserwatora zabytków. Mam nadzieję, że niebawem je otrzymamy i uda się przeprowadzić badania georadarowe jeszcze przed świętami, w grudniu

- zapowiada.

"Złotego pociągu nie ma. Koniec i kropka". Słynna dziennikarka sceptyczna, ale pomaga

W całą sprawę zaangażowała się znana dziennikarka i autorka kanału Hi!History, Joanna Lamparska. Choć sama jest sceptyczna co do istnienia pociągu, postanowiła pomóc poszukiwaczowi.

- Złotego pociągu nie ma. Koniec i kropka. Wiele z tych „skarbów” wciąż czeka na odkrycie, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie istnieje coś tak spektakularnego jak złoty pociąg

- powiedziała w rozmowie z "Wprost".

Mimo to, jak ujawnił Michał Motak, dziennikarka wsparła jego działania.

- Wiem, że pani Joanna nie wierzy w tzw. złoty pociąg, ale nie mam do niej żalu. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy, a ona powiedziała: „Michał, jeżeli uważasz, że to tam jest i wykonałeś taką pracę - idź w to”. Pomogła mi, uruchomiła pewne kontakty - w przeciwieństwie do niektórych innych ekspertów od poszukiwań.

Legenda złotego pociągu. Co może skrywać zaginiony skład?

Legenda o pociągu pancernym, który pod koniec II wojny światowej zaginął w okolicach Wałbrzycha, od dekad rozpala wyobraźnię poszukiwaczy. Grupa „Złoty Pociąg 2025” twierdzi, że zlokalizowała trzy wagony towarowe o długości około 12 metrów, ukryte w zamaskowanym tunelu.

Za pioniera poszukiwań uznaje się Tadeusza Słowikowskiego, który przez lata próbował odkryć tajemnicę. W 2015 roku w rozmowie z TVN24 wspominał, że jego prace zostały nagle przerwane.

- Powiedzieli, że mamy odejść, zabezpieczyć teren i wyrównać to, gdzie było kopane. Dokumenty miałem oddać, ale ich nie oddałem i mam je do dziś

– stwierdził.

Słowikowski nigdy nie był pewien, co znajduje się w pociągu.

- Tam wszystko może być. Tam na 100 proc. jest tunel i na 100 proc. wjeżdżał do niego pociąg. Co jest w środku? Nie wiadomo

- przyznawał.

Co, jeśli znajdą skarb? Prawnik o "puszce Pandory"

Odnalezienie pociągu to jedno, ale ustalenie, do kogo należy jego zawartość, może okazać się niezwykle skomplikowane. Prof. dr hab. Rafał Adamus, ekspert prawa cywilnego, w rozmowie z Radiem Eska podkreślał, że wszystko zależy od tego, co kryją wagony.

- Jeśli ten pociąg zostanie odnaleziony, to pytanie co będzie jego składem, bo jeżeli tam będzie złoto lub np. takie przedmioty jak broń, skład kolejowy, czy wagony, które są zachowane, to będziemy mieli do czynienia z zupełnie innym statusem prawnym tych rzeczy

- tłumaczył ekspert.

Jak dodaje, sprawa może otworzyć prawdziwą "puszkę Pandory", jeśli do ewentualnych skarbów zgłosi się wielu chętnych, w tym spadkobiercy pierwotnych właścicieli.