Dyrektorka wrocławskiego szpitala sprowadziła relikwie do placówki. Wierzy, że modlitwa pomaga zajść w ciążę

i

Autor: Freepik

Dlaczego?!

Dyrektorka szpitala we Wrocławiu stawia na leczenie modlitwą? Sprowadziła relikwie do kaplicy

2024-03-19 12:25

Nie wszystkie kobiety mogą łatwo zajść w ciążę. Niektórym udaje się to szybko, a inne muszą starać się latami. Nie mniej jednak dla wszystkich jest to bardzo stresujące, a lekarze powinni wspierać kobiety podczas ciąży oraz porodu. Dyrektorka wrocławskiego szpitala sprowadziła do szpitalnej kaplicy relikwie. Twierdzi, że wstawiennictwo świętych pomaga zajść w ciążę.

Dyrektorka wrocławskiego szpitala sprowadziła relikwie do placówki medycznej. Wierzy, że modlitwa pomaga zajść w ciążę

19 lutego 2024 roku do kaplicy Szpitala Specjalistycznego im. Falkiewicza na wrocławskim Brochowie trafiły relikwie beatyfikowanej niedawno rodziny Ulmów. Wcześniej odbyła się również msza święta, w której wzięli udział m.in.:

  • Agnieszka Chrobak, dyrektorka szpitala na Brochowie;
  • dr Jarosław Pająk, kierownik porodówki;
  • Elżbieta Witek, posłanka na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej;
  • Antoni Macierewicz, poseł na Sejm Rzeczpospolitej Polskiej. 

-  Jesteśmy grupą osób, które Bóg postawił na tym miejscu, by przekształcić największy oddział ginekologiczno-położniczy na Dolnym Śląsku w Modelowe Centrum Zdrowia Prokreacyjnego - powiedziała przed ołtarzem dyrektorka Chrobak, cytowana przez "Gazetę Wyborczą". 

Jak podaje portal gosc.pl, dyrektorka szpitala wyjaśniła, że ten projekt opiera się na ekologii rodziny w ujęciu prof. Włodzimierza Fijałkowskiego. Serwis pro-life "Human Life International" opisuje go jako lekarza, naukowca, chrześcijańskiego myśliciela i obrońcę życia.

Można powiedzieć, że Agnieszce Chrobak bliskie są wartości lekarza. Jak mówiła podczas uroczystości kościelnej, cytowana przez portal gosc.pl, "towarzyszymy niepłodnym parom w diagnostyce, w leczeniu przyczynowym (poczęło się już 13 dzieci), które zgodne jest z nauczaniem Kościoła katolickiego"

Na Facebooku wicemarszałka województwa dolnośląskiego Marcina Krzyżanowskiego możemy zobaczyć zdjęcia z całej uroczystości

Po uroczystości kościelnej dyrektorka wrocławskiego szpitala osobiście przeniosła wspomniane relikwie do kaplicy w placówce medycznej. Stanęły obok szczątków błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. 

Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Agnieszka Chrobak wierzy, że wstawiennictwo świętych pomoże kobietom zajść w ciążę. W rozmowie z portalem idziemy.pl, opowiedziała, jak wymodliła sobie trzeciego syna. Twierdziła, że znajomi przypomnieli jej wówczas, żeby modlić się do św. Anny. W dalszej części rozmowy z portalem dyrektorka szpitala dodała, że udała się do sanktuarium wspomnianej świętej i "pogadała z nią o swoim pragnieniu, jak kobieta z kobietą". 

"Gazeta Wyborcza" przypomina również, że Chrobak jest zaangażowana w życie Kościoła. Uczestniczy w tzw. dniach skupienia dla kobiet, podczas których wygłasza również prelekcje. 

 

"Podczas jednego z takich spotkań powiedziała o organizmie kobiety, że 'każda jego komórka, wie o obecności dziecka po 12 godzinach od zapłodnienia'. Podkreśliła, że biorąc to pod uwagę, zmienić się powinno podejście do tzw. środków antykoncepcyjnych. Tak naprawdę one nie zapobiegają zapłodnieniu, a zagnieżdżeniu się dziecka - zarodka ludzkiego w jamie macicy. Pomimo że to dziecko przez tydzień żyło - wie o tym organizm mamy - to tak naprawdę mama nie ma takiej świadomości. Dowie się o swoim dziecku po tej drugiej stronie życia" - cytuje słowa dyrektorki Chrobak portal wiara.pl.

"Wyborcza" skontaktowała się też z personelem medycznym pracującym w szpitalu na wrocławskim Brochowie. Dodatkowo, wypowiedziało się kilku lekarzy, którzy już nie pracują w placówce medycznej

Jak twierdzi jedna z lekarek, relikwie mają być wierzchołkiem góry lodowej. Dyrektorka szpitala oraz jej najbliżsi współpracownicy mają być ortodoksyjnymi katolikami. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą", lekarka wspomina, że dr Pająk miał zabronić młodym lekarzom zakładania pacjentkom wkładek antykoncepcyjnych. Jest to jednak wskazane, gdy pacjentka ma obfite miesiączki czy małe mięśniaki, aby zahamować krwotoczne, patologiczne krwawienia. 

"Wyborcza" dowiedziała się też od pracowników szpitala, że w momencie pojawienia się nowego szefostwa zaczęły się zwolnienia oraz mobbingowanie starych lekarzy ginekologów

To jednak nie koniec. Szpital Specjalistyczny im. Falkiewicza na Brochowie we Wrocławiu sprawozdał do NFZ, że w latach 2018, 2019 i 2020 roku wykonano tam kolejno 9, 14 i 11 indukcji poronień. W 2021 roku, po wyroku Trybunału Przyłębskiej, jedną, a później żadnej. Indukcja poronień to nie tylko aborcja. Obejmuje ona również usuwanie martwych płodów. 

- Teraz w naszym szpitalu jest presja na porody naturalne. Wynika to z założenia, że nie ma co wykonywać cięć cesarskich, bo trzeba, by kobieta mogła więcej rodzić. Wiadomo, że tych cięć nie może być nie wiadomo ile. Trzeba więc chronić pacjentki przed ich nadużywaniem, to słuszne podejście. Jednak są takie sytuacje, gdy tylko cięcie cesarskie może gwarantować to, że poród odbędzie się w miarę bezpiecznie i dla mamy, i dla dziecka. Przyjęto jednak w szpitalu system rozliczeń, który się nazywa KOC - koordynowana opieka nad kobietą w ciąży. NFZ lepiej płaci za porody, ale tylko wtedy, gdy odsetek cięć cesarskich wynosi poniżej 40 proc. Jest więc totalna presja, by te cięcia ograniczać, nawet tam, gdzie one powinny być, łącznie z podważaniem wskazań innych lekarzy - mówi jedna lekarka, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". 

KOC to część wprowadzonego przez PiS programu kompleksowego wsparcia dla rodzin "Za życiem". Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała jego realizację i okazało się, że niewiele szpitali zdecydowało się na przystąpienie do niego. 

W rozmowach z "Wyborczą", lekarze ze szpitala na Brochowie uważają, że zmiany wprowadzone przez Chrobak zaszły za daleko

- Ze szpitala usunięto wszystkich ordynatorów, dwóch dyrektorów, wszystkie oddziałowe i to wszystko było w imię ojca i syna. Jestem osobą wierzącą, ale to jest moja prywatna sprawa. Nigdy nie przekładałam wiary na moją pracę. A teraz w szpitalu, gdy przychodzi kobieta po in vitro, odwracają się do niej tyłem. A czym się różni ta pacjentka od innych? Ile ona cierpienia przeszła, żeby zajść w ciążę... To ciąża wysokiego ryzyka. Jeśli pacjentka przez ileś lat nie mogła zajść w ciążę, podchodziła ileś razy do in vitro, ma wskazanie do rozwiązania przez cięcie cesarskie. Bo to może być jej pierwsza i ostatnia ciąża. Pan Pająk mówił jednak: nie widzę problemów, żeby rodziła siłami natury, i wychodził - opowiada zwolniona lekarka, w rozmowie z "Wyborczą". 

"Gazeta Wyborcza" skontaktowała się z Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego. Na zadane pytania odpowiedział rzecznik marszałka Michał Nowakowski. Twierdzi on jednak, że marszałek nie ma zastrzeżeń do pracy Agnieszki Chrobak. Urząd ma nie posiadać też informacji, jakoby dyrektorka miała manifestować swoje poglądy religijne w pracy oraz żadnych skarg od pracowników czy pacjentów placówki

"Wyborcza" poprosiła o komentarz samą Agnieszkę Chrobak. Na pytanie o sprowadzenie relikwii dyrektorka nie odpowiedziała, a na pozostałe pytania udzieliła enigmatycznej odpowiedzi

- Od objęcia przeze mnie funkcji dyrektora, szpital w zakresie terminacji ciąży działa zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Leczymy pacjentki w ciąży w różnym stanie, także takie, których życie jest zagrożone, a poród kończy się martwym urodzeniem. Od kiedy zarządzam placówką, systematycznie poprawia się jakość opieki okołoporodowej, tak że szpital stał się jednym z najczęściej wybieranych w naszym mieście wśród rodzących par. Jesteśmy ósmym szpitalem w Polsce, jeżeli chodzi o liczbę porodów - zapewniła Agnieszka Chrobak, w rozmowie z "Wyborczą". 

- Jestem przyzwyczajona do tego, że przychodzimy do szpitala, jest odprawa i jest podział: jedni idą do operacji, inni robią wizytę, kolejni konsultują. Zajmujemy się pacjentami. Nie może być tak, jak wtedy, gdy pracowałam w szpitalu, że o godz. 12 pan Pająk i pani Chrobak biegli do kaplicy szpitalnej. A kto z nimi nie szedł, był na cenzurowanym. Podobnie z tymi relikwiami. Obok szpitala jest kościół, tam można było je umieścić i każdy miałby możliwość pójścia i pomodlenia się, a szpital ma być szpitalem. W kaplicy nich sobie będzie ksiądz, ale personel powinien przychodzić do szpitala pracować - dodaje zwolniona lekarka ze szpitala na wrocławskim Brochowie, w rozmowie z "Wyborczą".