Dramatyczny wypadek we wrocławskim żłobku. Dwuletnia dziewczynka ciężko poparzona

i

Autor: Canva; Facebook.com/Alisa Tomych

Jak to się stało?

Dramatyczny wypadek we wrocławskim żłobku. Dwuletnia dziewczynka ciężko poparzona

2024-03-14 11:45

Zapisując dziecko do żłobka lub przedszkola liczymy na to, że będzie ono bezpieczne. Jednocześnie też ufamy pracującym tam opiekunkom, że zajmą się naszymi pociechami. Z pewnością to zaufanie stracili rodzice dwuletniej dziewczynki, która została poparzona w jednym z wrocławskich żłobków. Dziecko ma oparzenia drugiego stopnia.

Dramatyczny wypadek we wrocławskim żłobku. Dwuletnia dziewczynka ciężko poparzona

Często decydując się na wysłanie dziecka do przedszkola lub żłobka, dokładnie sprawdzamy każdą placówkę w naszym mieście. Niektóre z nich oferują nawet wizyty wstępne, aby maluch poznał się z innymi rówieśnikami, a rodzic mógł być spokojny, że nic mu się nie stanie. Z takich wizyt skorzystali również pochodzący z Ukrainy rodzice dwuletniej Solomiii

Przez pół roku odwiedzali prywatny żłobek Kids&Co przy ul. Wszystkich Świętych we Wrocławiu. Z pewnością myśleli, że jest to odpowiednia placówka, w której mała Solomiia będzie bezpieczna. To zdanie zmieniło się jednak na początku lutego 2024 roku. Wtedy to doszło do dramatycznego wypadku, w efekcie którego dwuletnia dziewczynka może mieć blizny do końca życia. Całą sytuację opisała mama dziecka na Facebooku miesiąc po zdarzeniu. 

Jak opisuje kobieta w mediach społecznościowych, 9 lutego około 9:00 jej mąż zawiózł córkę do placówki opiekuńczej przy ul. Wszystkich Świętych 5. Po niecałych trzech godzinach otrzymał telefon od jednej z opiekunek pracujących w żłobku, że "coś się stało i powinien, jak najszybciej do nich przyjechać". Na miejsce została wezwana również karetka pogotowia. 

Mama dwulatki opisuje w dalszej części wpisu, że po około 15 minutach wraz z mężem dojechali na ul. Wszystkich Świętych 5. W tym samym czasie przyjechali też ratownicy medyczni. 

"Miała [dwuletnia dziewczynka - dop. red.] czerwone nogi i tyłek, skóra schodziła z nóg i pojawiły się pęcherze. W przedszkolu mówili, że zrobiła kupę, zabrali ją pod prysznic, umyli i zobaczyli, że nogi ma czerwone od dołu i zadzwonili do nas. Karetka udzieliła pilnej pomocy na miejscu. Zostaliśmy z Solomią zabrani do szpitala na ul. Borowskiej, gdzie maluch był leczony na oparzenia, uszkodzona skóra została odcięta i opatrywane nóżki" - opisuje mama Solomiii na Facebooku. 

Rodzice spędzili z dwulatką aż 15 dni w szpitalu przy ul. Borowskiej. Jak opisuje jej mama w dalszej części wpisu na Facebooku, przez ten czas dziewczynka miała cztery razy zmieniane opatrunki pod ogólną narkozą. Jednocześnie lekarze odcinali martwy naskórek. Podawano Solomiii też ogromne ilości leków przeciwbólowych oraz antybiotyków tak, że praktycznie nie było już miejsca na jej rączkach do kolejnych wkłuć. 

Mama dwulatki opisuje również, że przez pierwszy tydzień jej córka czuła ogromny ból podczas ruszania się, a przez dwa tygodnie nie mogła nawet chodzić. Lekarze stwierdzili poparzenie drugiego stopnia z 18-procentowym uszkodzeniem ciała. Nieznana jest przyczyna, jednak specjaliści nie wykluczają, że może być to poparzenie termiczne lub chemiczne

"Lekarze z chirurgii dziecięcej i lekarz z prywatnej kliniki stwierdzili, że zdecydowanie spowodowany jest czynnikiem zewnętrznym, a nie reakcją alergiczną. Z tego, co wiemy, przedszkole kontynuuje swoją normalną aktywność. Nikt nie wie, co się naprawdę stało, dlaczego nasza córka została tak okropnie poparzona w placówce. Nikt z przedszkola nie poinformował nas, co spowodowało oparzenia skóry, czy to ciepła woda czy chemikalia. I kto to zrobił. Obiekt Kids&Co przy Wszystkich Świętych 5 nie uznajemy już za bezpieczne miejsce dla dzieci" - podsumowuje mama Solomiii we wpisie na Facebooku. 

Żłobek Kids&Co przy ul. Wszystkich Świętych 5 we Wrocławiu odniósł się do wpisu kobiety. Na stronie placówki możemy przeczytać oficjalne oświadczenie w tej sprawie:

"W ten piątek, bardzo zmartwieni stanem zdrowia dziewczynki, byliśmy w kontakcie z jej rodziną. Ojciec dziewczynki został zaproszony na wizytę do nas w poniedziałek [...] Podczas tej wizyty przekazaliśmy mu wszystkie informacje, którymi dysponowaliśmy [...] W napięciu oczekiwaliśmy na kolejne kroki, po upewnieniu się, że udzielona pomoc była właściwa i błyskawiczna. Byliśmy w stałym kontakcie z prawnikiem rodziny [...] Przeprowadziliśmy kompleksowe przeglądy, aby ustalić przyczyny i zapewnić, że nasze przedszkole jest bezpieczne dla wszystkich dzieci [...] Stanowczo sprzeciwiamy się wszelkim komentarzom, które mają podtekst dyskryminacji na tle narodowościowym. Jako Kids&Co. jesteśmy placówkami międzynarodowymi [...]" - czytamy w oświadczeniu placówki. 

Całe oświadczenie znajdziemy tutaj. Aktualnie policja prowadzi postępowanie w tej sprawie. Funkcjonariusze czekają na opinie biegłych oraz wyniki badań

- Zostaliśmy powiadomieni przez lekarza jednego z wrocławskich szpitali, że trafiła do nich dwuletnia dziewczynka z obrażeniami w postaci oparzeń drugiego stopnia. W tej sprawie przyjęte zostało zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa i prowadzone są czynności zmierzające do ustalenia w jaki sposób doszło do powstania obrażeń u tej dziewczynki. Wszczęto dochodzenie z artykułu 160 par. 1 kodeksu karnego - informuje wrocławska policja, w rozmowie z tuwroclaw.pl. 

Wspomniany przez policję przepis mówi o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to kara trzech lat pozbawienia wolności