Śląsk Wrocław - Spójnia Stargard. Debiut nowego trenera WKS-u
WKS Śląsk Wrocław próbuje ratować bieżące rozgrywki i w samej końcówce sezonu zasadniczego postanowił po raz kolejny zmienić szkoleniowca. Nowym trenerem wrocławian jest Aris Lykogiannis, który podczas poniedziałkowego starcia ze Spójnią Stargard miał okazję po raz pierwszy zasiąść na ławce trenerskiej WKS-u. Tak prezentowała się desygnowana przez niego do gry pierwsza piątka:
Niestety, nowy szkoleniowiec nie miał do dyspozycji pełnej kadry.
"Dziś poza składem meczowym pozostają Marcel Ponitka i Justin Robinson. Manu Nzekwesi, który zmaga się z dolegliwościami żołądkowymi również dziś poza grą. Zastąpią ich powracający Gołębiowski i Blackshear, a także Tobiasz Dydak, Wojciech Siembiga oraz Oskar Hlebowicki"
- poinformował klub przed meczem.
Oznaczało to, że poza problemami na pozycji rozgrywającego, wrocławianie do dyspozycji nie mieli również swojego podstawowego środkowego, co mogło odbić się na walkę przy zbiórkach.
Relacja z meczu Śląsk Wrocław - Spójnia Stargard
Pierwsze minuty spotkania były całkiem wyrównane, jednak Śląsk dosyć szybko zaczął mieć tragiczne problemy z punktowaniem. Na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty wrocławianie mieli 0 na 7 trafionych trójek. Gra WKS-u długimi wyglądała źle, a wynik po 10 minutach, wynoszący 12:19, był chyba najmniejszym wymiarem kary, jaki mógł spotkać wrocławian.
Tak niewielka strata, mimo słabej gry, dawała nadzieję na poprawę. Śląsk w pierwszej kwarcie trafił zaledwie 5 na 17 rzutów, więc wydawało się, że teraz może być tylko lepiej. I rzeczywiście, w ofensywie wrocławianie byli nieco skuteczniejsi, jednak ich gra w obronie wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Warto zaznaczyć, że nieco lepsza skuteczność nie była skutecznością dobrą - koszykarze WKS-u wciąż potrafili pomylić się nawet z otwartych pozycji. Ostatecznie na przerwę Śląsk schodził przy wyniku 31:36.
Przed trzecią kwartą mecz na Hali Orbita był po prostu słaby, jednak zgromadzeni na miejscu kibice Śląska chcieli zobaczyć przede wszystkim zwycięstwo, nie zważając przy tym aż tak bardzo na styl. Kluczowym momentem w meczu okazało się wejście z ławki Daniela Gołębiowskiego, który celną trójką wyprowadził WKS na pierwsze od dawna prowadzenie. Niewielkiej przewagi nie udało się dowieźć do końca, jednak przed ostatnią kwartą wrocławianie złapali kontakt z rywalem - wynik wynosił 45:48.
Śląsk dobrze wszedł w czwartą kwartę, zdobywając 6 punktów w zaledwie jedną minutę. Co więcej, po czterech minutach WKS miał już aż 11-punktową przewagę! Świetna wrocławian końcówka meczu sprawiła, że emocji w Hali Orbita zbyt dużo nie było - Śląsk zwyciężył 72:61. Najlepiej punktującym zawodnikiem gospodarzy okazał się MaCio Teague, który zdobył 18 oczek. Warto docenić również udany powrót Daniela Gołębiowskiego (15 punktów), a także solidny występ Ajdina Penavy, który popisać może się double-double (11 punktów, 10 zbiórek).
